emil czeczko, polski dezerter, siedzi na kanapie w bluzie z kapturem i udziela wywiadu
Pixabay

Dezerter Emil Cz. udzielił kolejnego wywiadu

Emil Cz., który uciekł na Białoruś, udzielił tamtejszym mediom kolejnego wywiadu. Dezerter przyznał w nim, że w Polsce miał problemy z prawem. Jednocześnie kolejny raz oskarżył polskie wojsko o strzelanie do migrantów przy granicy i zakopywanie ciał. Twierdzi, że brał w tym udział 10 razy. Jak odniósł się do oskarżeń o współpracę z KGB?
Reklama

Media odsłaniają kolejne fakty dot. polskiego dezertera. "Fakt" ujawnił, że o został on skazany za pobicie własnej matki. Natomiast Radio ZET dotarło do informacji, że 25-latek został zatrzymany przez policję na kilka dni przed dezercją, jak po pijanemu wracał autem do koszar w Giżycku.

Do tych wszystkich kwestii Emil Cz. odniósł się w czasie wywiadu, jakiego udzielił białoruskiej stacji ONT.

"Powiedzą o mnie wszystko, co najgorsze"

"Nikt nie powie, że jestem bohaterem, tylko zdrajcą" - przyznał w rozmowie z białoruskim dziennikarzem 25-latek. Dodał, że rzeczywiście miał w Polsce problemy z prawem i media wyciągają mu teraz wszystkie jego winy. Chodzi o "przykrą sprawę rodzinną", jak to określił, czyli skazanie za pobicie matki. Emil Cz. przyznał się także do tego, że leczył się z choroby alkoholowej.

Emil Czeczko w mundurze polowym z bronią i w hełmie moro
Twitter/Nexta
Do pewnego momentu było dobrze. Potem miałem nieprzyjemną przygodę z prawem. Chodziło o spawy rodzinne, a polskie media to rozdmuchują. Wydaje mi się, że z tego powodu byłem jedną z pierwszych osób w jednostce, która dostała broń - powiedział 25-latek.

"Polskie wojsko strzela do migrantów

Rozmowa ze stacją ONT szybko przeszła na temat służby dezertera w polskiej armii. Emil Cz. twierdził, że przełożeni nic nie mówili żołnierzom na temat tego, co dzieje się na granicy. "Mieliśmy pilnować płotu" stwierdził.

Reklama

Żołnierz, który uciekł na białoruską stronę, kolejny raz powtórzył także swoje oskarżenia wobec Polski. Chodzi o rzekome strzelanie do migrantów.

Mówili nam, że będziemy pilnować płotu. Najpierw mówili, że będziemy jeździć na patrol, a potem strzelaliśmy w lesie do ludzi - opowiadał Emil Cz.

Dezerter dodał, że brał udział w około 10 takich akcjach i że żołnierze przed, jak i po wszystkim byli upijani przez swoich przełożonych i Straż Graniczną. Przyznał, że robił to pod przymusem i zapłaciłby życiem, gdyby odmówił wykonania rozkazu strzelania do ludzi, którzy "byli zabijani i potem zakopywani". Twierdził także, że żołnierze zabijali wolontariuszy, którzy próbowali pomagać migrantom.

Gdybym się sprzeciwił, byłbym martwy (…) Tam nas upijali, dawali broń. Rano człowiek nie pamiętał dokładnie, czy strzelał do ludzi. - zwierzał się NTO polski dezerter.
Reklama

KGB? "Dobry żart"

Emil Cz. zaprzeczył także, że jest współpracownikiem białoruskiego KGB. Podkreślił, że to wymysł polskich mediów i służb. Gdy dziennikarz zapytał go o agenturalne powiązania, odparł, że to "dobry żart". Podkreślił, że chciałby zostać na Białorusi i ułożyć sobie tam życie.

Emil Czeczko siedzi z dziennikarką białoruskiej telewizji przy kawie i udziela wywiadu
Nexta/Twitter

"Tu nikt na mnie nie krzyczy, nikt mnie nie bije" - dodał Emil Cz., pytany o życie na Białorusi.

Białostocka prokuratura postawiła Emilowi Cz. zarzut dezercji. 25-latkowi grozi 10 lat więzienia. Nie wykluczone, że usłyszy także zarzuty szpiegostwa.

Reklama
Autor - Emil Regis
Autor:
|
redaktor depesza.fm
e.regis@depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama