Białoruś przystąpi do wojny? Ryzyko jest bardzo wysokie
Szkolenie, które okazało się atakiem
Na lotnisku Ziabrauka koło Homla na Białorusi Rosjanie zgromadzili ogromną ilość sprzętu rakietowego, więc można było się spodziewać ataku na Ukrainę. Oficjalnie, na terenie Białorusi odbywały się ćwiczenia wojskowe.
W środę rano, okazało się to kłamstwem, bo z terytorium Białorusi odpalono salwę pocisków Ch-59, przenoszonych przez rosyjskie samoloty Su-34.
Rakiety uderzyły w lotnisko w pobliżu Żytomierza w Ukrainie.
Być może Rosja celowo ostentacyjnie wykonuje takie ataki z terytorium Białorusi, aby sprowokować Ukrainę do wykonania kontruderzeń na terytorium Białorusi i tym sposobem ułatwić sobie wciągnięcie tego kraju w wojnę. To dawałoby Łukaszence usprawiedliwienie, aby już wprost iść razem z Putinem na wojnę - powiedział w rozmowie z "Faktem" generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Były generał twierdzi, że obecnie ryzyko wciągnięcia Białorusi w obszar działań zbrojnych jest wysokie.
Jeśli rakiety zostaną wystrzelone w kierunku Polski, NATO musi zareagować
Według generała Rosja niebawem będzie wystrzeliwywać więcej rakiet w kierunku zachodniej Ukrainy, aby likwidować dostawy zachodniej broni.
Jego zdaniem, jeśli rakiety będą spadać blisko granicy z Polską, NATO musi zareagować i ustanowić strefę obrony przeciwrakietowej, aby takie pociski nie spadły na teren naszego państwa.
To jest też dodatkowy argument za tym, aby NATO ustanowiło strefę obrony przeciwrakietowej wzdłuż granicy z Ukrainą, aby tego typu ataki rakietowe w razie czego likwidować. By one nie przeleciały na terytorium NATO - radzi doświadczony wojskowy.