Fałszywe ostrzeżenia o ruchach wojsk przy granicy
Dezinformacja – drugie imię Kremla
Wojna informacyjna to coś, co Rosjanie prowadzą nieustannie i zawsze. Dezinformacja jest przez nich traktowana jako sztuka sama w sobie. Tym bardziej ciekawe jest, że w perspektywie inwazji na Ukrainę, Moskwa w ujęciu generalnym przegrywa wojnę informacyjna z Kijowem. To Ukraińcom udało się narzucić narrację w opowiadaniu o tym, co dzieje się na wschodzie.
Pomogło w tym ograniczenie propagandowych kanałów rosyjskich mediów. Nie oznacza to jednak, że jad dezinformacji nie sączy się już do naszej sieci. Wręcz przeciwnie. Rosjanie przeszli już jakiś czas temu do medialnej kontrofensywy, a jednym z ich głównych celów jest Polska.
To właśnie powiązane z Kremlem środowiska odpowiadają m.in. za rozpowszechnianie informacji o sutenerstwie wśród imigrantów na granicy, doniesienia o braku pieniędzy w bankomatach czy alarmujące historie dotyczące cen i braków paliwa. Celem Rosjan jest wywołanie obaw, paniki i zniechęcenia nas we wszelkich akcjach humanitarnych i pomocowych dla Ukraińców.
Fake news o ruchu wojsk
Teraz okazuje się, że Rosjanie przygotowują się do zalania Polaków fałszywymi doniesieniami o wzmożonym ruchu swoich wojsk przy naszej granicy z Ukrainą.
W przestrzeni polskich social media działa aktywnie około 10 tys. kont dystrybuujących dezinformacje. Coraz większa jest liczba ataków informacyjnych na Polskę, ale także fake newsów, które w czasie walki z epidemią mogą mieć szczególnie groźne skutki - alarmuje Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych.
Kremlowi zależy przede wszystkim na podminowaniu polskiej chęci niesienia pomocy uchodźcom. Dlatego propaganda oraz fake newsy uderzają właśnie w tematy związane z uciekinierami z Ukrainy. Jak twierdzi IBIMS, od kilku dni trwa intensywna kampania budowania niechęci do uchodźców w polskojęzycznej sieci, a prorosyjskie konta i profile wykazują się wzmożoną aktywnością.