Protestujący Rosjanie idą prosto do wojska. Niemcy deklarują, że przyjmą dezerterów
Kolejny dzień protestów w Rosji
Wszystko zaczęło się w środę, po ogłoszeniu przez Władimira Putina dekretu o mobilizacji, którą on nazwał częściową, ale eksperci uważają, że może zamienić się w masową w dowolnym momencie.
Rosyjskie wojsko produkuje wezwania w tempie przemysłowym. Do obowiązkowej służby w pierwszej kolejności zgłoszeni zostaną mężczyźni do 50 roku życia, którzy posiadają status rezerwistów. Następni będą już wszyscy posiadacze książeczek wojskowych - zapowiada Paweł Czikow z organizacji broniącej praw człowieka Agora. Portal Meduza przypomina, że w dekrecie nie zawarto klarownych instrukcji. W praktyce powołać można każdego, kto jest w stanie utrzymać karabin. Rosyjskim poborowym nie pozostało nic innego, jak pożegnać się z rodzinami.
Albo protestować. Problem w tym, że każdy, kto zostaje złapany przez służby porządkowe w czasie demonstracji otrzymuje blankiet o natychmiastowym powołaniu do wojska. Ci, którzy zdołali uciec do Turcji i Armenii, mogą choć na chwilę odetchnąć z ulgą. Pozostali rozpaczliwie szukają wyjścia z sytuacji, choćby poprzez wykazanie fizycznego kalectwa. Hasło "jak złamać rękę" było jedną z najczęściej wyszukiwanych w Rosji fraz w wyszukiwarkach internetowych. Mało Rosjan chce umierać za ojczyznę, jeszcze mniej za swojego okrutnego przywódcę.
Niemcy składają propozycję
Kto odważnie sprzeciwia się Wołodymyrowi Putinowi i tym samym naraża się na wielkie niebezpieczeństwo, może ubiegać się o azyl polityczny w Niemczech - poinformowała w rozmowie z Frankfurter Allgemeine Zeitung niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser
Faeser tłumaczy, że azyl nigdy nie zostanie przyznany automatycznie, ale zostawiła wyraźną furtkę dla tych, którzy chcą umknąć rosyjskiej machinie wojennej. Jej słowa potwierdza szef resortu sprawiedliwości Marco Buschmann, który przyznał, że "wszyscy, którzy nienawidzą drogi obranej przez Putina, są mile widziani w Niemczech".
Finowie są mniej liberalni wobec uciekinierów. Ale to Finlandia graniczy z Rosją i to ona musi sobie radzić z niesłychanym natężeniem ruchu na granicy. Po ogłoszeniu mobilizacji, liczba Rosjan chcących wyjechać z kraju zwiększyła się według Helsinek kilkukrotnie. Fińska premier Sanna Marin ogłosiła dzisiaj, że jej kraj podejmie stosowne środki, by "powstrzymać rosyjską turystykę i tranzyt przez Finlandię".