Śledztwo: Francja dostarczała Rosji uzbrojenie mimo embarga
Pecunia non olet
Portal śledczy Disclose ujawnił, że Paryż w ostatnich latach wspierał Moskwę dostawami sprzętu wojskowego o wartości ponad 150 mln euro. Co ważne, transakcje handlowe były realizowane pomimo embarga, jakie w 2014 roku ogłosiła Unia Europejska.
Zakaz handlu sprzętem militarnym z Rosją wprowadzono w Europie po tym, jak Kreml zdecydował się na desant i aneksję ukraińskiego Krymu, a także bardzo aktywnie wspierał separatystów w Doniecku. To właśnie rosyjska rakieta zniszczyła lecący nad Ukrainą cywilny samolot pasażerski Malysia Air Force MH 17, co skończyło się śmiercią 298 osób.
Unia Europejska ogłosiła więc embargo, ale jak widać, Paryż postanowił mieć je w poważaniu i znalazł sposób na utrzymanie wymiany handlowej pomiędzy swoją zbrojeniówką a Rosją.
Sprzęt ten został czynnie wykorzystany do ataku na Ukrainę.
Luka w embargu
Francuzi z premedytacją wykorzystali lukę w prawie unijnym. Chodzi o to, że embargo nie może działać wstecz. Paryż rozłożył więc bezradnie ręce i postanowił realizować swoje kontrakty zbrojeniowe z Władimirem Putinem, które podpisano przed 2014 rokiem. Chodzi o dostawy uzbrojenia, które realizowano w latach 2014 – 2020.
Co Francuzi sprzedali Rosjanom? Chodzi o sprzęt, który jest teraz aktywnie wykorzystywany podczas wojny w Ukrainie. Francuskie przedsiębiorstwa zbrojeniowe Thales i Safran, których większościowym udziałowcem jest państwo, dostarczyły Moskwie wyposażenie warte 152 mln euro.
Mowa o systemach nawigacyjnych i detektorach podczerwieni montowanych w myśliwcach Su-30 i śmigłowcach bojowych K-52. Dziesiątki z nich latają nad Ukrainą, atakując m.in. ludność cywilną. Francuzi zamontowali także kamery termowizyjne i systemy celownicze w czołgach T-72, które widziano na polu walki m.in. w rejonie Mariupola, gdzie Rosjanie dopuścili się zbrodni wojennych.
Co więcej, Francuzi cały czas serwisują sprzęt, na który udzielili Rosjanom gwarancji.
Disclose w swojej publikacji przypomina postawę i słowa Emmanuela Macrona z 2 marca, czyli 10 dni po inwazji Rosji na Ukrainę, kiedy to prezydent Francji z marsowym czołem wygłosił przejmujące orędzie do narodu, które oglądało 21 mln jego rodaków.
Putin wybrał wojnę – oświadczył. Rosyjskie siły ostrzeliwały Kijów i oblegały główne miasta. Zginęło setki ukraińskich cywilów. Podobnie posępnym tonem dodał: Jesteśmy za Ukrainą. Francja wybrała swoją stronę. Tego wieczoru nie wspomniał o ważnym szczególe: o tym, że w latach 2015-2020 Francja potajemnie uzbroiła Rosję. Jest to paradoks, biorąc pod uwagę, że prezydent Francji od lat na scenie międzynarodowej stara się znaleźć dyplomatyczne, a nie militarne rozwiązanie w sprawie Ukrainy - czytamy w publikacji.