USA wzmocni wschodnią flankę NATO
Wygląda na to, że Waszyngton ma dość jałowych rozmów z Rosją na szczeblu dyplomatycznym. Przedstawiciele Kremla składają coraz bardziej nierealne żądania i zachowują się jakby trzymali w dłoniach wszystkie dobre karty. Tak jednak nie jest i administracja Joe Bidena postanowiła powiedzieć "sprawdzam".
Po zdecydowanej i odmownej odpowiedzi na "propozycje" Moskwy dotyczące reorganizacji Sojuszu Północnoatlantyckiego, USA idzie za ciosem i wzmacnia wschodnią flankę NATO. 3 tysiące żołnierzy to nie jest gigantyczna siła, która mogłaby powstrzymać ewentualny atak Rosji, ale znaczący i symboliczny gest, który pokazuje, że stawiając żądania Putin ugra tylko wzmocnienie swoich przeciwników.
To ważne, by wysłać jasny sygnał panu Putinowi i całemu światu, że NATO ma znaczenie i że jesteśmy gotowi do obrony naszych sojuszników - powiedział rzecznik Pentagonu John Kirby
Decyzja o wysłaniu wojsk została podjęta bez głosowania Kongresu, co wzbudza w USA zaniepokojenie. Kirby stwierdził, że to autonomiczna decyzja sojuszników natowskich, na którą Stany Zjednoczone musiały odpowiedzieć pozytywnie.
Morawiecki: To ważny gest solidarności
Znaczna część kontyngentu wysyłanego do Europy trafi do Polski. Aż 1700 żołnierzy z 18 Korpusu Powietrzno-Desantowego będzie stacjonować w naszym kraju. Wszystkie siły, które USA przekazuje do Europy będą charakteryzowały się dużą mobilnością i zdolnościami do błyskawicznego zmieniania pozycji w zależności od potrzeb.
Zadowolenia z decyzji Pentagonu nie krył polski premier. Nazwał decyzję amerykanów "gestem solidarności".
Gest solidarności ze strony Stanów Zjednoczonych jest kolejnym ważnym symbolem zjednoczenia i współpracy krajów demokratycznych oraz ostrzeżeniem dla W. Putina przed dalszymi działaniami militarnymi. - napisał Morawiecki