Ataki rakietowe na Ukrainę. Wpisy w mediach społecznościowych zagrażają wojsku
Ataki rakietowe na Ukrainę
Od soboty trwa intensywny ostrzał rosyjskimi rakietami. 25 czerwca poinformowano o blisko 50 pociskach, które spadły na cele w obwodach żytomierskim i czernihowskim. Ataków dokonano z terytorium Białorusi. Rosjanie użyli najprawdopodobniej bombowców strategicznych Tu-22M3m, które widziano nad białoruskim niebem, a które zdolne są do przenoszenia rakiet zdolnych precyzyjnie atakować cele oddalone o setki kilometrów.
W sobotę celem ataków była głównie ukraińska infrastruktura wojskowa. W obwodzie żytomierskim zginął jeden żołnierz, a drugi został ranny. W okolicach Czernihowa ostrzelano wieś Desna, gdzie znajduje się Centrum Szkoleniowe Wojsk Lądowych.
Różne typy rakiet i różne miejsca wystrzelenia. Wszystkie wystrzelono w jednym celu - by pokazać, że Rosja może nas docisnąć, że Rosjanom może coś się udać - komentował w sobotę wieczorem Wołodymyr Zełenski
W niedzielę pociski zaczęły spadać na Kijów. Jedna osoba nie żyje a siedem zostało rannych - to wstępny bilans ataku na stolicę Ukrainy. Tym razem zniszczono blok mieszkalny. W gruzach dalej mogą znajdować się ludzie, a na miejscu ekipy ratownicze prowadzą akcję.
#Kyiv was shelled overnight by 🇷🇺. A residential district was targeted. Nothing military to see there. What murderous cowardice. pic.twitter.com/wnswqbeLcY
— Melinda Simmons (@MelSimmonsFCDO) June 26, 2022
Kłopoty z mediami społecznościowymi
Okazuje się, że niektóre cele postawione przed ukraińskim wojskiem w Siewierodoniecku nie mogły być zrealizowane ze względu na dane ujawniane w mediach społecznościowych przez osoby prywatne. Już na początku wojny, władze Ukrainy apelowały o powstrzymanie się od umieszczania w sieci nagrań i zdjęć pokazujących pozycje wojska. Przez jakiś czas stosowano się do tych poleceń. Teraz jednak okazuje się, że w najbardziej newralgicznym momencie walk w Donbasie, zawiódł zdrowy rozsądek.
Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar apeluje po raz kolejny, by nie ogłaszać zajęcia jakiejś miejscowości przez wojska, zanim nie poinformuje o tym Sztab Generalny.
Wpisy osób cywilnych w mediach społecznościowych przyczyniły się do tego, że Siły Zbrojne Ukrainy nie dokończyły zadań w Siewierodoniecku. To zabiera im drogocenny czas - dzień lub dwa, w ciągu których mogliby realizować wojskowe plany i manewry w warunkach nieupublicznionej operacji. Dla ich realizacji ważne jest, by robić to w warunkach ciszy informacyjnej - mówi Malar