Europa jest ślepa i nie rozumie tej wojny. Macron przygotowuje Francuzów na kryzys
Wojna w Ukrainie - chwilowe kłopoty w raju
Wojna w Ukrainie to wojna kolonialna. Europa jej nie rozumie, bo wyparła się swojej kolonialnej przeszłości, tym samym pozbawiając się perspektywy, która pozwoliłaby jej widzieć rzeczy takimi, jakimi są - powiedział na Europejskim Forum w Alpbach amerykański historyk Timothy Snyder
I dodał, że dla dobra całego kontynentu Rosja musi tę wojnę przegrać. Co jest logiczne z perspektywy amerykańskiej i krajów byłego bloku sowieckiego, które rozumieją czym jest rosyjski imperializm w najstraszniejszym wydaniu - pozostaje całkowicie egzotycznym problemem dla państw Europy Zachodniej. Te nadal myślą jedynie o "tu i teraz", politycy tych krajów unijnych wciąż patrzą na wydarzenia w Ukrainie, jak na coś abstrakcyjnego, jak na "chwilowe kłopoty w raju". Tymczasowy błąd w systemie, tak jak Brexit, czy kryzys greckiej gospodarki.
Przywódcy Europy wychodzą z założenia, że wojna się skończy, a to, gdzie przebiegać będzie nowa granica rosyjsko-ukraińska nie ma żadnego znaczenia. Jeśli konflikt będzie się ciągnąć, wówczas Berlin, Paryż i Londyn użyją presji polityczno-gospodarczej na Wołodymyrze Zełenskim, by uświadomić mu, że negocjacje są jedynym wyjściem. Takie myślenie jest wybitnie niebezpieczne - tłumaczy Snyder - nie pozwala bowiem widzieć szerszego planu. A ten rysuje się jako pasmo kryzysów i tragicznych wydarzeń dla całego kontynentu.
Macron o końcu "czasu obfitości"
O prezydencie Francji można powiedzieć wiele cierpkich słów. Na łamach mediów nieraz był bezlitośnie wyszydzany. Teraz wydaje się jednak, że Emmanuel Macron jako jeden z nielicznych zdaje się rozumieć, że Francja i Europa stoją przed epokowym momentem. Momentem, który będzie dla niej bardzo trudny.
Żyjemy pod koniec ery obfitości, będziemy musieli wyciągnąć konsekwencje ekonomiczne. To koniec produktów i technologii, które wydawały się nam wiecznie dostępne. Dojdzie do przerwania łańcuchów dóbr. Musimy się szykować. To czego doświadczymy, to wielka zmiana lub wielki przewrót - mówił prezydent podczas posiedzenia Rady Ministrów
I nie mówił tylko o kryzysie energetycznym, którego apogeum czeka nas w zimie. Macron wieszczy potężny kryzys społeczny i polityczny. Mówi wprost o zagrożeniu demokracji i wzroście roli demagogów.
Postępujący w zaskakującym dla wszystkich tempie kryzys klimatyczny, którego konsekwencje już są dostrzegalne. Pojawiające się nowe zagrożenia związane z niekontrolowanym bumem technologicznym. Rosnące niepokoje społeczne związane z pogarszającym się ogólnym stanem dobrobytu. I wreszcie wiszące nad kontynentem widmo wielkiej wojny, lub katastrofy nuklearnej wywołanej przez nieodpowiedzialnych rosyjskich imperialistów. Czy Europa będzie gotowa?