Ksiądz chciał rozmawiać z rosyjskimi żołnierzami. Został rozstrzelany, a jego ciało rozjechano czołgiem
Chciał tylko porozmawiać z rosyjskimi żołnierzami. Został brutalnie zamordowany
5 marca w czasie natarcia na Kijów, Rosjanie próbowali zająć ukraińską wioskę Jasnohorodkę. Ukraińskie wojska broniące miejscowości znalazły się w fatalnym położeniu. Porażka była więc nieunikniona.
Pomiędzy nacierającymi orkami i naszymi chłopcami wywiązała się zacięta walka. Nasi nie mieli większych szans - było ich mniej, teren jest niemal niemożliwy do obrony. W pewnym momencie na drodze pojawił się nasz ksiądz, szedł w stronę Rosjan z krzyżem i towarzyszącym mu asystentem, chciał zatrzymać rozlew krwi - relacjonuje mieszkanka podkijowskiej miejscowości.
Rosjanie zlekceważyli pojednawczy gest i natychmiast rozstrzelali księdza Rostysława Dudarenko, kapłana Kościoła Prawosławnego Ukrainy i jego asystenta. Potem dla zabawy jeździli po ich ciałach czołgami.
Pamiętam porozrzucane wokół miejsca walk członki, do dziś czuję zapach krwi, który wtedy wypełnił okolicę - mówi dla Polskiej Agencji Prasowej mieszkanka Jasnohorodki.
Ciało księdza zabrano dzień później, a następnie pochowano go z należnymi honorami. Mieszkańcy Jasnohorodki nazwali księdza "swoim bohaterem".
Kapłan współpracujący z Rosją
W Jasnohorodce znajdował się także ksiądz należący do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Mieszkańcy miasta podejrzewali, że kapłan współpracuje z rosyjską armią.
Przed atakiem na wieś całymi dniami wisiał na telefonie. Nie wiedzieliśmy wówczas, z kim tak rozmawiał, ale dziś sprawa wydaje się jasna: naprowadzał Rosjan na ukraińskie pozycje. Po walkach przy wjeździe do miasta zebrał broń, którą trzymał później w kościele. Ściany świątyni jeszcze wcześniej pokrył rosyjskimi barwami narodowymi - wyjaśnia rozmówczyni PAP.
Ksiądz "zdrajca" został aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy pod zarzutem kolaboracji z wrogiem.