Nie pytaj Pieskowa o godzinę, bo skłamie
Pieskow sprawia wrażenie człowieka zmęczonego i znużonego. Doskonale zdaje sobie sprawę, z tego jakie pytania będą mu zadawać dziennikarze i równie dobrze wie, jak na nie odpowie. Na jego twarzy maluje się lekko ironiczny uśmieszek, gdy dziennikarka CNN Christiane Amanpour cytuje kolejnych rosyjskich polityków wypowiadających się tuż przed inwazją na Ukrainę. Zaczyna od wypowiedzi samego rzecznika Władimira Putina:
Takie twierdzenia [o tym, że Rosja zaatakuje Ukrainę] są niczym innym, jak pustymi i niepopartymi żadnymi dowodami próbami eskalacji napięcia. Rosja nie stanowi zagrożenia dla żadnego kraju
Ambasador Rosji przy Unii Europejskiej Władimir Cziżow 16 lutego mówił tak:
Zapewniam, że jeśli chodzi o Rosję, to w najbliższą środę nie będzie ataku. Nie będzie też żadnej eskalacji w przyszłym tygodniu, po tym tygodniu, czy w przyszłym miesiącu
A wiceminister rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow krótko po styczniowych negocjacjach z NATO i Amerykanami stwierdził co następuje:
Uważam, że nie ma żadnego ryzyka wojny na dużą skalę. Ani w Europie, ani nigdzie indziej. Nie podejmiemy żadnych agresywnych działań. Nie zaatakujemy, nie uderzymy, nie dokonamy "inwazji" - nazwijcie to jak chcecie - na Ukrainę
Dziennikarka CNN nie chciała zadawać naiwnego pytania "po co te kłamstwa", zamiast tego zapytała: Czy Rosja wyobraża sobie, że po tych wszystkich kłamstwach będzie traktowana poważnie na arenie międzynarodowej? Dmitrij Pieskow na chwilę się zawiesił, ale szybko przypomniał sobie, w jakiej dziedzinie ma czarny pas i powiedział:
Tak. Mówiliśmy wszystkie te rzeczy. Mówiliśmy je z nadzieją, że Ukraina nie zaatakuje Donbasu. Mówiliśmy je, mając nadzieję, że nastąpi przełom w negocjacjach i w ramach formatu normandzkiego. Ale później - w ciągu zaledwie kilku dni - stało się dla nas i dla naszych analityków wojskowych jasne, że Ukraina zamierza przypuścić atak na Donbas. Ukraina w tym czasie zgromadziła przy granicy ponad 120 tysięcy wojska. Do ostatniej chwili, wierzyliśmy, że ktoś zechce wysłuchać naszych obaw. Do końca wierzyliśmy, że ktoś ostrzeże Ukrainę, by nie robiła tego, co zamierzała, że ktoś uświadomi jej, że kryzys można zażegnać w ramach rozmów formatu normandzkiego. Ale nikt tego nie uczynił
W dalszej części rozmowy, rzecznik Kremla stwierdził, że nikt nigdy nie mówił o "szybkiej operacji na Ukrainie". Według Pieskowa, fakt wojny trwającej od 27 dni jest zupełnie normalny i całkowicie zgodny z oczekiwaniami rosyjskich strategów. Dmitrij Pieskow powiedział, że Władimir Putin jeszcze nie osiągnął wyznaczonych celów "operacji", ale niechybnie to się stanie. Wówczas, Ukrainie przywrócony zostanie status państwa neutralnego, wyeliminowane zostaną nazistowskie wojska ukraińskie, a świat i sama Ukraina będą musiały zaakceptować fakt, że Krym jest rosyjski, a Ługańsk i Donieck są niepodległymi państwami. Rzecznik zaprzeczył równocześnie, że celem ataków w Ukrainie są cywile.
Christiane Amanpour, z trudem powstrzymując się od wymiotów kilkukrotnie powtórzyła pytanie, o to czy Rosja jest gotowa użyć broni nuklearnej. Pieskow odpowiedział - i tym razem pierwszy raz od dawna nie skłamał - "Jeśli zaistnieje zagrożenie dla egzystencji Rosji, to taka broń może zostać użyta".