KIRILL KUDRYAVTSEV/AFP/East News

Szef Łukoilu wypadł z okna. Wcześniej wzywał do zakończenia wojny

Przejdź do galerii zdjęć
Tak to już jest w tej Rosji. Jeden nieostrożny krok i człowiek wypada z okna, na 6 piętrze, w szpitalu moskiewskim, gdzie leczył się na choroby sercowe. Jeśli ma wyjątkowo pecha, wypada z okna akurat w miejscu, które nie było objęte monitoringiem. Tak oto prezes zarządu Łukoilu Rawil Maganow dołączył do kilku nieszczęśliwców, którym przydarzyły się w ostatnim czasie zupełnie niesamowite historie.

Maganow wypada z okna - rosyjskie służby: to samobójstwo

Rawil Maganow - 67 lat od początku lat 90-tych pracował w jednym z rosyjskich gigantów na rynku producentów naftowych, w 2020 roku został szefem Rady Dyrektorów. Dużo się mówiło w ostatnich miesiącach o Gazpromie, a o Łukoilu niewiele. A szkoda, bo to jedna z nielicznych firm w Rosji, która opowiedziała się przeciwko wojnie w Ukrainie. Zarząd, miesiąc po rozpoczęciu inwazji wezwał do zakończenia konfliktu i "wyraził współczucie dla ofiar". To oczywiście czysto symboliczny gest, ale w Rosji Władimira Putina zyskuje swoją wagę.

Jak wielką, o tym mógł przekonać się dyrektor generalny. W czwartek Maganow przechodził badania. Jego żona znajdowała się w sali obok. Zdiagnozowano u niego - według źródeł prokremlowskich - chorobę sercowo-naczyniową. Szef Łukoilu podobno miał wyjść zapalić papierosa na balkonie. Rosyjskie MSW podaje, że około godziny 7.30 rano biznesmen wypadł z balkonu, które znajdowało się na szóstym piętrze szpitala w Moskwie. Niestety, nigdy nie dowiemy się czy zasłabł, czy wyskoczył, czy ktoś mu pomógł. Miejsce jako jedno z niewielu w placówce nie było bowiem objęte monitoringiem. Bardzo nieszczęśliwe, prawda?

Listu pożegnalnego nie znaleziono. Mimo wszystko śledczy zakładają, że mogło dojść do udanej próby samobójczej.

Seria nieszczęśliwych wypadków

I w tym wypadku rosyjskie służby na pewno się nie mylą. Sprzeciw wobec władzy w Rosji, zwłaszcza jeśli zasiada się na prominentnych stanowiskach równoznaczny jest z podpisaniem na siebie wyroku. W najlżejszych przypadkach następuje koniec kariery i polityczny ostracyzm, a w tych cięższych wypada się z okna.

Seria śmierci osób pełniących ważne stanowiska w rosyjskich przedsiębiorstwach związanych z przemysłem energetycznym zaczęła się jeszcze w styczniu i trwa do dziś. Najpierw Leonid Szulman - szef transportu Gazprom Invest został znaleziony martwy w obwodzie Kaliningradzkim. Obok ciała leżał list pożegnalny.

NIKOLAY DOYCHINOV/AFP/East News

7 marca, to ostatnie chwile Aleksandra Tiulakowa - ważnej postaci Gazpromu. Kwiecień przyniósł wiadomość o tragedii w Moskwie. W mieszkaniu wiceprezesa Gazprombanku Władisława Awajewa znaleziono ciało jego, jego córki i żony. Rezultat śledztwa łatwy do przewidzenia: Awajew, człowiek odpowiedzialny za kwestie płatności za rosyjski gaz, a więc człowiek, który pełni jedną z najważniejszych ekonomicznie funkcji w kraju w napadzie szału zabił swoją rodzinę, a potem popełnił samobójstwo.

Mordowanie swoich rodzin przez przedstawicieli branży gazowej jest zresztą niemal regułą. Oto bowiem, również w kwietniu odkryto - tym razem w Hiszpanii - zwłoki Siergieja Protosieni, byłego dyrektora generalnego koncernu Novatek. Protosienia wyjechał z Francji, gdzie mieszkał, na święta wielkanocne. Następnie, już w Hiszpanii zabił żonę i córkę i popełnił samobójstwo.

Pełnienie istotnych funkcji menadżerskich w tak gigantycznych przedsiębiorstwach, jest na pewno wybitnie stresujące i obciążające. Zupełnie nie może dziwić fakt, że od początku roku prezesi i dyrektorzy spółek strategicznego sektora gazowego w Rosji padają jak muchy. Szkoda tylko rodzin. Rodziny mogli oszczędzić.

Zobacz galerię zdjęć: Najlepsze memy o Putinie
Autor:
redaktor depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł
Facebook
Twitter
Następny artykuł