"Dzieci same robią koktajle Mołotowa. Nikt już nie boi się rosyjskich żołnierzy" - wzruszająca relacja 18-letniej Darii Korsak
Ukraińcy się nie boją. Boją się tylko Rosjanie
Wojna w Ukrainie pisze bohaterskie historie zwykłych ludzi, którzy w różnym wymiarze podjęli walkę z okupantem. Jedni bohatersko rzucają się pod czołgi, aby zatrzymać rosyjskie natarcie, albo ryzykują życie w bezpośredniej walce z najeźdźcą. Inni starają się informować świat o tym, co dzieje się w Ukrainie. Jedną z takich osób jest Daria Korsak, która każdego dnia w języku polskim na swoim Twitterze relacjonuje przebieg wydarzeń w Ukrainie. Jej konto śledzi już 12 tys. użytkowników. Dla wielu z nich Daria stała się sprawdzonym źródłem ważnych informacji. W wyjątkowej rozmowie Daria zgodziła się specjalnie dla Depeszy.fm ujawnić, co skłoniło ją do relacjonowania zdarzeń w Ukrainie.
Twitter to coś nowego dla mnie. Założyłam konto na Twitterze jeszcze kiedy miałam, jeśli dobrze pamiętam, lat 12-13. Pani Redaktor Anna Gmiterek- Zabłocka poleciła mi założyć konto na Twitterze i informować tam o dziejących się wydarzeniach w Ukrainie. Nie przypuszczałam, że będę miała aż tylu odbiorców. Po co mi to? Teraz za Ukrainę walczy armia żołnierzy, ale trwa też wojna informacyjna, dlatego informuję Polaków, o tym co się dzieje. Znam polski, studiuję tu i otrzymałam wiele wsparcia od Polaków dla Ukrainy. Za to bardzo im dziękuję! - ocenia Daria Korsak.
Daria wyjaśnia, że obecnie nikt już nie boi się rosyjskich żołnierzy i nawet małe dzieci robią razem z rodzicami koktajle Mołotowa.
W Odessie jest cisza. Dzięki działaniom Turcji, która zamknęła na czas Bosfor dla rosyjskich okrętów wojennych znajdujących się na Morzu Śródziemnym, Odessa miała szczęście. Inwazja morska Rosji na pełną skalę nie jest prowadzona. Plaża Luzanovka w Odessie jest zaminowana i jest wiele ukraińskich czołgów — jesteśmy gotowi na atak z morza. W centrum miasta dorośli razem z dziećmi robią koktajle Mołotowa. Wszyscy są gotowi. Nikt się nie boi. Myślę, że boją się tylko Rosjanie. Boją się nawet "wsadzić nos" do Odessy - zapowiada.
"Noce spędzamy w piwnicy. Monitorujemy sytuację 24 godziny na dobę"
Daria Korsak wyjaśnia, że wraz z rodziną noce spędzają w piwnicy, do której się udają za każdym razem, gdy wybucha alarm przeciwlotniczy.
Zrobiliśmy dyżury i cały czas pilnujemy sytuację. Ja mam dyżur w nocy (nie mogę spać, bo bardzo się stresuję). Jak coś, to biegniemy do piwnicy. Mamy tam koce, wodę, materac, światło. Wszystko, co jest potrzebne. Jesteśmy tam bezpieczni. Mój tata powiedział, że w całym domu jest to najbardziej bezpieczne miejsce. Na ulicy jest tak ciemno, że nic nie widać. To wszystko dlatego, żeby Rosjanie nie widzieli, gdzie są miasta i nas nie bombardowali. Okna są zapieczętowane po to, abyśmy w razie pobliskiego bombardowania nie ucierpieli - tłumaczy studentka.
Studentka dziennikarstwa mówi, że od chwili wybuchu wojny przeżywa bardzo różne emocje. Na początku był to strach, który przeradza się obecnie w złość w stosunku do Rosjan i Władimira Putina. Daria czuje też ogromną wdzięczność wobec tych, którzy nieustannie wspierają Ukrainę.
Teraz czuję dumę za swój kraj i za Ukraińców. Czuję, jak nas wspiera cały świat i to pomaga! Oby wojna się szybko skończyła ! Wiem, że wygramy. Bo jesteśmy silni i wszyscy wiedzą o tym. Wszyscy. Cały świat - tłumaczy Daria Korsak.