Kliczko dał przykład i zgłosił się do wojska
Mistrz świata idzie w "kamasze"
Sytuacja na granicy ukraińsko-rosyjskiej, a teraz także ukraińsko-białoruskiej, jest coraz bardziej napięta. Kreml przerzuca w region potencjalnego konfliktu olbrzymie ilości wojska oraz ciężkiego sprzętu. Rosjanie chcą - lub sprawiają takie wrażenie - zaatakować najcięższym arsenałem, jaki mają.
Tymczasem Ukraina mobilizuje dodatkowe siły i powołuje dodatkowe jednostki obrony terytorialnej. Do jednej z nich zgłosił się właśnie 45-letni Władimir Kliczno, były bokserski mistrz świata wagi ciężkiej.
Mnie przywiodła tutaj miłość. Miłość do mojego kraju, do mojego miasta, do mojego domu, do moich sąsiadów i do mojej córki. Jestem tutaj, by wykazać się inicjatywą. Dlatego też zgłaszam gotowość, by dołączyć do wojsk obrony terytorialnej - powiedział Władimir Kliczko.
Wcześniej wspomniał także o tym, że szkoła jego córki jest dziś zamknięta, bo ambasadorowie wielu krajów zdecydowali się już uciec i opuścić Ukrainę.
Trzeba chwycić za broń
Po wygłoszeni swojego przemówienia bokserski mistrz świata wpisał się na listę ochotników do obrony terytorialnej.
Stało się to w Kijowie, podczas gdy razem ze swoim bratem, także byłym bokserem oraz merem miasta, przedstawiał idee wspólnej obrony ojczyzny w potrzebie i promował wojska obrony terytorialnej.
Witalij Kliczko w swojej przemowie mówił o nadziei na pokojowe rozwiązanie wszelkich konfliktów z Moskwą. Przyznał jednak, że jeśli dyplomacja zawiedzie, pozostanie tylko chwycić za broń i walczyć o swój kraj.
Jeśli jednak nie uda się tego zrobić, musimy być gotowi, by chwycić za broń i bronić naszego kraju - zadeklarował brat Władimira, Witalij Kliczko.