Małopolska. Śnięte ryby w podkrakowskich stawach. Zwołano sztab kryzysowy
Ryby umierają też pod Krakowem
Kraj zmaga się z katastrofą w Odrze, a tymczasem zaniepokojenie władz województwa małopolskiego wywołały setki wyłowionych śniętych ryb w stawie w rejonie ulic Krzewowej i Falistej Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego.
Wstępne badania nie wykazują obecności substancji w wodzie substancji chemicznych, które mogłyby stać za wymieraniem zwierząt. Według inspektorów ryby zdechły prawdopodobnie z powodu wysokich temperatur i braku tlenu. Strażacy otrzymali zgłoszenie o śniętych rybach w sobotę.
Były to małe karasie. Strażacy na łodziach zebrali je za pomocą podbieraków i na brzegu przekazali do utylizacji - poinformowała Komenda Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Krakowie
Rzeczniczka prasowa Wojewódzkiego Inspektoratu Środowiska podkreśla, że staw był mocno zarośnięty glonami, co mogło spowodować odcięcie tlenu w dolnej części zbiornika i śmierć ryb.
Pytanie, dlaczego staw nie został odpowiednio oczyszczony przez firmę odpowiedzialną?
Sytuacja nie jest opanowana. Wojewoda zwołuje sztab kryzysowy
W niedzielę zwołano sztab kryzysowy na wniosek wojewody małopolskiego Łukasza Kmity. Nie chodzi wyłącznie o przypadki wymierania ryb w stawie Parku Krajobrazowego, ale również o podobne zdarzenia, które mają miejsce w jeziorze Mucharskim niedaleko Suchej Beskidzkiej.
Służby odpowiedzialne za zbadanie sprawy potwierdziły, że najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem śnięcia ryb są przyczyny naturalne - głównie wysoka temperatura wody.
W dalszym ciągu trwają jednak prace wyjaśniające. W całej Małopolsce odbyć się mają kontrole miejsc, gdzie w ubiegłych latach znajdowano zanieczyszczenia i występowało wymieranie zwierząt wodnych.
W akcji będą uczestniczyć przedstawiciele Wód Polskich, wspólnie z Inspektoratem Ochrony Środowiska, sanepidem i Państwową Strażą Rybacką oraz Inspekcją Weterynaryjną. Monitoring ma prowadzić również straż pożarna i policja, która ma badać teren przy pomocy łodzi patrolowych i specjalnych dronów.
W obu sytuacjach na terenie Małopolski nie ma potwierdzenie, że były to czynniki chemiczne. Postępujemy zgodnie z przyjętymi procedurami - powiedział Łukasz Kmita