Misja Artemis. Ludzkość wraca na Księżyc
Początek misji Artemis
NASA już rozpoczęła odliczanie. Rakieta Space Launch System czeka na start, który planowa ma się odbyć w poniedziałek o godzinie 14.33 czasu polskiego. Statek odleci w kierunku Księżyca z Centrum Kosmicznego Kennedy'ego na przylądku Canaveral i wyniesie na swoim pokładzie kapsułę transportową Orion. To właśnie ona - tym razem pusta - ma okrążyć naturalnego satelitę Ziemi, zbliżyć się do jego powierzchni na odległość 100 kilometrów i po 42 dniach wrócić na naszą planetę.
Po drodze rakieta wypuści w przestrzeń jeszcze kilka sond, które mają dokładnie przyglądać się powierzchni Księżyca w poszukiwaniu lodu i promieniowania. Misja Artemis ma na celu zrównoważoną eksplorację bez konieczności pokazywania swojej dominacji w kosmosie, tak jak miało to miejsce, gdy USA walczyło w wyścigu z Związkiem Radzieckim.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w 2024 roku odbędzie się lot załogowy, który okrąży Księżyc bez lądowania na jego powierzchni. Rok później na Srebrnym Globie stanie noga człowieka. A to dopiero początek...
Celem jest Mars
Wracamy na Księżyc w ramach przygotowań do wyprawy na Marsa. Na tym polega różnica. Pięćdziesiąt lat temu wybieraliśmy się na Księżyc na dzień, kilka godzin, maksymalnie trzy dni. Teraz wracamy na Księżyc, aby tam żyć, uczyć się, budować - mówi przedstawiciel administracji NASA Bill Murray
Stany Zjednoczone przyspieszyły w kontekście eksploracji kosmosu. Na orbitę wyniesiony został niedawno kosmiczny teleskop Webba. Teraz rusza misja Artemis, która ma przygotowywać ludzkość do ataku na odwieczny cel - Czerwoną Planetę.
Jeśli ludzkość nie wymyśli w międzyczasie niczego wyjątkowo głupiego, Amerykańska Agencja Kosmiczna planuje wysłać na Marsa pierwszych ludzi w 2040 roku. Zgodnie z możliwościami obecnej technologii taka podróż trwałaby aż 500 dni, a sam pobyt na planecie - 30. Oczywiście jest pewna szansa, że wcześniej dokona tego któraś z firm prywatnych. Elon Musk nie ukrywa, że chciałby wyprzedzić rząd i dokonać podboju Marsa wcześniej. Miliarder nie ukrywa jednak, że powrót pierwszych kolonistów może okazać się niemożliwy.