Nowy cel Rosji - Mołdawia i Bałkany. Decyzje już zostały podjęte
Nowy front: Mołdawia
Brytyjscy dziennikarze powołujący się na źródła ukraińskiego wywiadu donoszą, że wkrótce możemy spodziewać się otwarcia nowego frontu wojennego. Już teraz obserwowane są niepokojące ruchy wojsk rosyjskich w Tyraspolu - stolicy separatystycznej republiki Naddniestrza. Na Kremlu miały już zapaść kluczowe decyzje dotyczące przygotowania gruntu pod inwazję na Mołdawię.
W tym momencie Rosjanie nie posiadają środków, by uderzyć bezpośrednio. Graniczące z Naddniestrzem południe Ukrainy nadal znajduje się pod kontrolą Kijowa i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się prędko zmienić. Rosyjskie wojska nie będą w stanie przemaszerować w kierunku Mołdawii bez narażenia się na kolejne druzgocące straty.
Najbardziej prawdopodobny wydaje się tzw. "scenariusz donbaski" - czyli destabilizacja regionu, poprzez ogłoszenie uznania przez Moskwę niepodległości Naddniestrza, przy równoczesnym organizowaniu w Kiszyniowie (stolicy Mołdawii) antyrządowych protestów.
Dziennikarze "The Times" twierdzą, że Władimir Putin może ogłosić niepodległość separatystycznej republiki już 9 maja, w czasie planowanej parady zwycięstwa upamiętniającej wiktorię nad nazistowskimi Niemcami.
Otworzenie nowego frontu spowodowałby, że Ukraina znalazłaby się w okrążeniu. Od wschodu Rosja, od północy Białoruś, od południa kontrolowana przez Rosjan Mołdawia. Kreml postawiłby również w gotowości siły natowskie stacjonujące w Rumunii i mógłby grać na tworzeniu realnego zagrożenia dla krajów Europy wchodzących w skład Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Kolejny krok, to Bałkany
Wygląda na to, że Władimir Putin stawia wszystko na jedną kartę i dąży do maksymalnej destabilizacji Europy. Czyni to nie tylko manipulując handlem surowcami energetycznymi, ale również angażując się w spory polityczne. Kruchy i wywalczony z ogromnym wysiłkiem pokój na Bałkanach jest zagrożony - informują dziennikarze "Deutsche Welle".
Rosja od lat utrzymuje dobre relacje z Bośnią i Serbią.
W ostatnich miesiącach dochodziło tam zresztą do prokremlowskich demonstracji. Już w marcu, szef NATO Jens Stoltenberg sygnalizował, że to właśnie Bośnia może być kolejnym celem Władimira Putina. Spekulacje podsycił amerykański senator Chris Murphy, który stwierdził w rozmowie z CNN:
Jeśli Putin znajdzie się w narożniku (w Ukrainie), będzie szukał innych miejsc, w których może odnieść zwycięstwo. Jednym z nich może być Bośnia
Kreml uczynił z europejskich separatystów swoich głównych sojuszników. Umiejętnie podsycając konflikty, Moskwa prowadzi polityczną grę, która ma wywołać chaos na kontynencie. Ten scenariusz sprawdził się w Donbasie. Władimir Putin wyciąga wnioski i stwierdza: dlaczego nie miałoby udać się gdzie indziej?