Orban: Liberałowie to komuniści. Trzeba być jak Chuck Norris
Orban wzywa do walki z liberałami
W czasie konferencji prawicowych konserwatystów "Conservative Political Action" w Dallas przemawiał Viktor Orban. Premier Węgier ujawnił, że jego państwo jest otoczone przez liberałów, którzy próbują wniknąć w struktury władzy. Wyjaśnił także, że "trwa wojna kulturowa", którą konserwatyści muszą wygrać.
Czy postępowi liberałowie i komuniści są tacy sami, wystarczy zapytać nas, Węgrów. Są tacy sami. Musimy więc pokonać ich ponownie. Potrzebujemy więcej Rangersów, mniej drag queens i więcej Chucka Norrisa - ocenił Orban z mównicy w Dallas.
Orban, niczym czołowy propagandzista Kremla stwierdził także, że Węgry nauczą Stany Zjednoczone Ameryki, w jaki sposób należy prowadzić wojnę i walczyć z nieprzyjacielem.
Jako wzór do naśladowania podał siebie - staromodnego bojownika o wolność.
Zachodni przywódcy eskalują napięcie i przedłużają wojnę
W czasie wystąpienia Orban w bezpośredni sposób odniósł się do wojny w Ukrainie. Jego zdaniem strategia globalistycznych przywódców eskaluje i przedłuża wojnę, zmniejszając szanse na pokój.
Tylko silni przywódcy są zdolni zawrzeć pokój. Musimy szanować rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki (...), ale jest też druga strona monety. Wasza administracja wywiera na Europę, zwłaszcza na Brukselę, ogromną ideologiczną presję - powiedział Orban.
Dodał, że co prawda Budapeszt wspiera Kijów, ale jednocześnie stoi na stanowisku, że jeśli USA nie odbędą rozmów z Rosją i nie zawrą pokoju, Europę pochłonie "gospodarcza przepaść". Przypomnijmy, że wcześniej w podobnym tonie, jak premier Węgier Viktor Orban, wypowiadał się już były prezydent USA Donald Trump, który uważa, że gdyby Zachód dogadał się z Rosją, to Putin nie zdecydowałby się rozpocząć działań zbrojnych, bo "nie chciał tej wojny".