Rosjanie się wycofują, czy tylko tak mówią?
Siły Południowego i Zachodniego Okręgu Wojskowego zaczęły załadunek i rozpoczęły powrót do baz - przekazał we wtorek rzecznik ministerstwa obrony Federacji Rosyjskiej Igor Konaszenkow. To mógłby być znaczący sygnał świadczący o tym, że Moskwie zależy na deeskalacji napięcia na Ukrainie. Mógłby, bo Kreml nie wspomina z jakich regionów żołnierze się wycofują. Od 10 lutego odbywały się ćwiczenia rosyjsko-białoruskie, a 13 lutego rozpoczęły się manewry na Morzu Czarnym. Wszystkie te działania, teoretycznie mają zakończyć się 20 lutego.
Po czynach ich poznacie
Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych stwierdził, że nie należy dawać wiary w słowa wypowiadane na Kremlu. Należy obserwować faktyczne działania i ruchy wojsk rosyjskich. Nigdy nie wiadomo, kiedy administracja Putina mówi prawdę, a kiedy uprawia kolejne gierki.
Rosja ogłasza wycofywanie wojsk rozlokowanych w ostatnich miesiącach wokół Ukrainy. Takie zapowiedzi muszą być konfrontowane z rzeczywistością. Zachód musi śledzić realne działania w terenie. Kreml ma duże doświadczenie w tworzeniu fałszywych obrazów własnych działań - napisał Żaryn na Twitterze
Blinken do Ławrowa: potrzebujemy dowodów
Nauczona doświadczeniami ostatnich miesięcy, dyplomacja USA nie wierzy w zapewnienia Rosjan o chęci pokojowego rozwiązania konfliktu na Ukrainie. Sekretarz stanu USA Antony Blinken rozmawiał we wtorek z Siergiejem Ławrowem.
Przedstawiciel amerykańskiej dyplomacji podkreślił, że Zachód nie potrzebuje słów i obietnic Kremla, a jasnych i weryfikowalnych działań decydentów rosyjskich.
Sekretarz Blinken powtórzył nasze nieustające obawy, że Rosja ma zdolności do przeprowadzenia inwazji na Ukrainę w każdym momencie, i podkreślił potrzebę weryfikowalnej, wiarygodnej i znaczącej deeskalacji - napisał Biały Dom w opublikowanym po rozmowach komunikacie
Jak przyznają obserwatorzy, do tej pory nic nie wskazuje na jakiekolwiek manewry wycofywania wojsk rosyjskich z terenów przygranicznych. Rosjanie dalej utrzymują w gotowości 150 tysięcy swoich żołnierzy. Zarówno NATO, jak i USA twierdzą, że widmo agresji na dużą skalę nadal nie zostało zażegnane.