Rosjanin się zgłosił i zastrzelił naczelnika komisji poborowej. "Mobilizacja" nabiera nowego wymiaru
Strzelanina w komisji uzupełnień
Rzecz działa się w Ust-Ilimsku w obwodzie irkuckim, na dalekiej Syberii. Do komisji uzupełnień przyszedł mężczyzna 25-letni Rusłan Zinin, który powołany do wojska nie został. Miał jednak potężne pretensje do ojczyzny, ponieważ zmobilizowano jego najlepszego przyjaciela.
Rano powiedział, że idzie jako ochotnik do komisji uzupełnień. […] On sam nie dostał wezwania, ale wczoraj przyszła do jego najlepszego kolegi. Rusłan był bardzo zły z tego powodu, bo jego kolega w armii nie służył. Mówili, że będzie częściowa mobilizacja, a wychodzi na to, że biorą wszystkich - relacjonuje matka Zinina w niezależnym portalu Astra
Zinin miał przed wejściem do budynku komisji rzucić "zaraz wszyscy pojedziemy do domu", po czym wkroczył do środka, odbezpieczył broń i zaczął strzelać do naczelnika Aleksandra Jelisiejewa. Sześciokrotnie.
Na drastycznych nagraniach widać uciekających w przerażeniu ludzi i słychać kilka strzałow oddawanych przez napastnika. Pierwsze doniesienia mówiły o tym, że naczelnik zginął na miejscu. Teraz wiadomo jednak, że w ciężkim stanie odwieziono go do szpitala. Otrzymał jednak sześć trafień z bliskiej odległości.
Mobilizacja? Akt desperacji, który nie wpłynie na przebieg wojny
Tak przynajmniej twierdzą specjaliści z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW). Podają jednak oczywiste argumenty. Ci, którzy właśnie zmierzają na front będą skrajnie zdemoralizowani, źle przeszkoleni i marzący jedynie o tym, by jak najszybciej wyrwać się z wojennej zawieruchy. Rosja nie przezwyciężyła podstawowych problemów strukturalnych swojej armii, w związku z czym wysyłanie kolejnych rzesz żołnierzy nie wpłynie znacząco na przebieg wojny w Ukrainie - uzasadnia ISW.
roblemy podkopujące wysiłek Putina na rzecz mobilizacji społeczeństwa do walki są tak głębokie i fundamentalne, że nie może on ich naprawić w najbliższych miesiącach, a być może przez lata. Putin prawdopodobnie mierzy się z twardymi ograniczeniami zdolności Rosji do prowadzenia wojny na dużą skalę - piszą Amerykanie
Na dodatek, dekret Władimira Putina podpisany 21 września nie jest poparty odpowiednimi warunkami do przeprowadzenia mobilizacji na taką skalę. Rosja nie stworzyła realnej siły rezerw wojskowych od 2008 roku. Nie stworzono również systemu odpowiednich szkoleń. Można odnieść wrażenie, że Putin chce bardzo szybko obsadzić front mięsem armatnim. Jeśli twierdzenia ekspertów się sprawdzą, nowi rekruci armii rosyjskiej powinni pękać przy pierwszym ostrzejszym kontakcie z siłami ukraińskimi.