ukraiński czołg
HANDOUT/AFP/East News

Rosyjskie czołgi z dostawą do domu

Potencjał militarny Ukrainy rośnie wprost proporcjonalnie do ilości sprzętu straconego przez Rosjan. Skala w jakiej Ukraińcy wymanewrowują okupanta i niszczą w polu jego wojska jest wręcz trudna do wytłumaczenia.
Reklama

74 - to liczba czołgów straconych przez Ukrainę od początku wojny. 274 - to czołgi stracone przez stronę rosyjską. Rzecz w tym, że aż 117 rosyjskich machin wojennych zostało przejętych przez Ukrainę. Jak łatwo obliczyć, od rozpoczęcia przez Rosjan inwazji, Ukraińcy magicznie wzbogacili swój arsenał o 43 czołgi i to bez wyprodukowania żadnego z nich. Okupant przyjeżdża z dostawą do domu.

Informacje nie pochodzą ze źródeł ukraińskich, więc ryzyko propagandowej manipulacji jest stosunkowo niskie. Dane podał amerykański "Forbes" powołując się na grupę Oryx zajmującą się białym wywiadem.

W rezultacie kontrofensywy sił ukraińskich na rosyjskie pozycje w Łukianiwce, w obwodzie kijowskim przechwycono pojazd gąsienicowy MT-LB, czołg T-72B3 i pojazd opancerzony BMP - podaje portal Ukraine Live

Eksperci podają, że przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka, ale właściwie wszystkie sprowadzają się do fatalnej organizacji rosyjskiej armii. Rosjanie bardzo rozciągnęli front i nie byli w stanie zapewnić odpowiednich, chronionych linii zaopatrzenia. W rezultacie, paliwo, amunicja i żywność dla obsługi sprzętu bojowego po prostu nie dociera tam, gdzie toczą się walki.

Reklama

Ukraińcy znajdują czołgi pozostawione w polach i pozbawione ropy.

Siły zbrojne Ukrainy walczą z kolei blisko swoich baz i korzystają z linii wewnętrznych zaopatrzenia, co umożliwia im stałe uzupełnianie braków i nieprzerwane kontynuowanie walk.

"Forbes" zaznacza jednak, że nie ma żadnych danych informujących o tym, ile z przejętych czołgów nadaje się do natychmiastowego użycia. O ile w sieci można znaleźć sporo nagrań pokazujących holowanie rosyjskich pojazdów bojowych, o tyle nie mamy danych świadczących o tym, że zostały ponownie wprowadzone przez Ukraińców na pola bitew.

Posiłki nadciągają, Rosjanie się sądzą

PAP informuje o kolejnych ochotnikach z całego świata, którzy jadą walczyć za Ukrainę.

Reklama

To często nie są żołnierze zawodowi, tylko zwykli obywatele z Ameryki, Kanady, Anglii i Czech. Opowiadają, że zostaną na wojnie tak długo, jak będzie trzeba.

Chcę w jakikolwiek sposób pomóc Ukrainie. Nieważne w jakiej części kraju i w jaki sposób. Jeżeli nie będę na pierwszej linii frontu, to mogę pomagać np. przy przygotowywaniu amunicji - cokolwiek. Mam mocną psychikę, ale boję się. Ten, kto się jednak nie boi jest szaleńcem - mówi cytowany przez PAP Petr, który na co dzień prowadzi firmę turystyczną w Czechach
Rosyjscy żołnierze
MAXIM SHEMETOV/AFP/East News

Media donoszą również, że 12 członków, w tym kapitan rosyjskiej Gwardii Narodowej (tzw. Rosgwardii) zostało zwolnionych ze służby za odmowę przekroczenia granicy z Ukrainą. Stacjonowali wśród wojsk na Krymie, gdzie odbywali ćwiczenia. Gdy nadeszły rozkazy o wymarszu na "specjalną operację wojskową", dwunastu gwardzistów stwierdziło, że ich obowiązki ograniczają się wyłącznie do terytorium Rosji, a ponieważ nie posiadają paszportów - przekroczenie granicy stanowiłoby naruszenie prawa.

Teraz żołnierze, którzy odmówili udziału w zbrodniczej napaści i zostali zwolnieni, zamierzają walczyć o swoje prawa przed sądem i ubiegać się o przywrócenie do służby.

Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama