Znów pożary w Rosji. Płoną budynki w Komsomolsku, Tiumeniu i Moskwie
Spłonęło centrum biznesowe w Moskwie
W piątek przed południem doszło do gigantycznego pożaru w centrum biznesowym Grand Setun Plaza w Moskwie. Do akcji wkroczyło 200 strażaków, ale ogień, który wybuchł na piątym piętrze błyskawicznie rozprzestrzeniał się dalej. Wreszcie po kilku godzinach akcji udało się zapanować na sytuacją. Z centrum ewakuowano 125 osób.
Na miejsce katastrofy przybył szef Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych na Moskwę generał Siergiej Żełtow. Agencja RIA Novosti podaje, że urzędnik doznał zawału serca i musiał spod biurowca zostać błyskawicznie przewieziony do szpitala.
Moskiewska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pożaru i według doniesień RIA Novosti nie wyklucza się podpalenia.
Pożary budynków państwowych w Komsomolsku i Tiumeniu
W przypadku wydarzeń w Komsomolsku nad Amurem (wschodnia Rosja) nie ma już miejsca na wątpliwości. Wiadomo, że przyczyną pożaru w budynku Rosgwardii było podpalenie. Sprawca chciał wejść z kanistrem z benzyną do siedziby tej specjalnej rosyjskiej formacji mundurowej. Nie zdołał jednak przekroczyć progu, więc zdecydował się podpalić kanister i porzucić go przed drzwiami.
Informacje przekazał rosyjski portal opozycyjny "Baza".
Według dziennikarzy ten atak na obiekt należący do struktur siłowych Rosji jest wyrazem sprzeciwu wobec wojny w Ukrainie. Sprawcą miał być 50-letni mieszkaniec miasta Władimir Zołotariow. Według portalu został już zatrzymany.
Wiadomości o wybuchu ognia dochodzą również z Tiumenia w centralnej Rosji. Zapalił się tam dach biurowca używanego przez lokalne władze. Pożar gasiło 70 strażaków, a akcja trwała ponad dwie godziny. Nie ma informacji o rannych ani ofiarach śmiertelnych.
Ukraińska agencja prasowa UNIAN powołuje się na przedstawiciela rosyjskiego Sztabu Generalnego, który twierdzi, że od początku wojny do połowy maja doszło w Rosji do 12 prób podpalenia wojskowych komend uzupełnień.