Rosjanie chcą zamknąć Mariupol. Zełenski: zniszczenie obrońców zakończy negocjacje
Rosjanie odcinają miasto i chcą "przefiltrować ludność"
Tylko cud może uratować Mariupol przed Rosjanami. Ukraińcy bronią się resztkami sił, ale gdy Rosja rzuciła tam nowe posiłki stało się jasne, że miasto paść musi. Na niebie pojawiły się rosyjskie bombowce, co sugeruje, że zmasowany atak na Azowstal, gdzie zepchnięto siły ukraińskie, jest kwestią najbliższych kilkunastu godzin.
W liczącym przed wojną blisko pól miliona mieszkańców Mariupolu zniszczono 95 proc. infrastruktury mieszkalnej. Szacunki dotyczące ilości zabitych przez Rosjan cywilów nie są precyzyjne, ale liczby mogą sięgnąć niebotyczne 20 tysięcy ofiar. W mieście przebywa jednak nadal prawdopodobnie nawet 150 tysięcy ludzi. A ich kaźń jeszcze się nie skończyła.
"Rosjanie chcą odciąć miasto" - zakomunikował na Telegramie Petro Andruszczenko, doradca mera Mariupola. To służyć ma całkowitemu odcięciu ludności od jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz i zablokowaniu możliwości wydostania się z okrążenia. Kolejnym krokiem Rosjan ma być "przefiltrowanie" wszystkich mężczyzn, których znajdą w ruinach miasta.
Zgodnie z planem część ma dołączyć do rosyjskiego korpusu okupacyjnego, część przymusowo dołączy do grup usuwających gruzy, a ci zaklasyfikowani jako "podejrzani" - trafią do izolacji. - napisał Andruszczenko
Według ukraińskich władz, Rosjanie wydzielili też grupy, które nie przechodzą procesu weryfikowania i są zabierani do Dokuczajewska i Doniecka, gdzie słuch o nich przepada.
Całkowite zamknięcie miasta w strefie zmilitaryzowanej ma nastąpić do poniedziałku. Później obowiązywać ma zakaz poruszania się między dzielnicami. Na ulicach miasta zostaną tylko ci, którzy będą wykonywać polecenia okupanta.
Zełenski obawia się o los obrońców i grozi zerwaniem rozmów
Portal Ukraińska Prawda cytuje prezydenta kraju, który powiedział, że "Mariupol może być jak dziesięć Borodzianek". Wołodymyr Zełenski stwierdził, że z każdym kolejnym odkryciem pokazującym rosyjską bezwzględność, ewentualne negocjacje pokojowe będą coraz trudniejsze. Przywódca Ukrainy poinformował, że podjęto próby pomocy obrońcom Mariupola, ale Rosjanie żądają, by ci się poddali.
Zełenski ocenił, że rozmowy o pokoju utknęły w ślepej uliczce dopóki mordowani są obywatele Ukrainy.
To ślepa uliczka, dlatego że nie handlujemy terytorium i naszymi ludźmi. Im więcej będzie Borodzianek, tym będzie trudniej. Mariupol może być jak dziesięć Borodzianek i chcę powiedzieć, że zniszczenie naszych wojskowych, naszych chłopców postawi kropkę we wszystkich negocjacjach. - mówił prezydent Zełenski