Rosjanie zrobili postępy, ale całego Donbasu nie zajmą. Co dalej z Ukrainą?
Rosja doszła do ściany
Zajęcie Siewierodoniecka i Lisiczańska pozwoliło Moskwie ogłosić największy sukces trwającej od miesięcy kampanii w Donbasie - przejęcie pełnej kontroli nad obwodem ługańskim. Pod rosyjskim butem znajduje się również ponad połowa obwodu donieckiego. Ukraińcy zrobili co mogli, by spowolnić marsz okupanta i zadać mu jak największe straty, ale fakty są nieubłagane: Kijów przegrał bitwę o Donbas. Zadecydowało niewystarczające wsparcie partnerów z Zachodu i brutalna determinacja okupanta, który nie waha się zamieniać w zgliszcza kolejnych miast i wsi.
To wojna na wyniszczenie, a Rosjanie osiągnęli prawdziwe mistrzostwo w destrukcji. Jeffrey Edmonds kreśli jednak nieco bardziej optymistyczny scenariusz, tego co dopiero przed nami. Według byłego analityka CIA i eksperta ds. rosyjskiej armii - wojska Władimira Putina będą mieć kłopot z czynieniem dalszych postępów.
Jednym z głównych problemów Rosjan jest po prostu brak ludzi. Moskwa ma duże problemy z rekrutacją kolejnych żołnierzy, by uzupełnić ponoszone straty. W rezultacie nie ma wystarczających zasobów ludzkich, by prowadzić znaczące manewry, dzięki którym mogłaby dokonać jakichś znaczących przełomów - tłumaczy Edmonds w wywiadzie dla PAP
Ukraińcy tracą skuteczność
Jest i druga strona medalu. O ile Rosjanie mogli faktycznie wykrwawić się w czasie ofensywy na obwód ługański, o tyle straty poniesione przez wojska Kijowa są również ogromne. Ukraińska gospodarka znalazła się na skraju wydolności, więc finansowanie wzmocnień armii będzie niezwykle utrudnione. Rosjanie zajęli terytoria bogate w złoża surowców naturalnych i na masową skalę wywożą zboże z silosów.
Przewaga ognia znajduje się całkowicie po stronie Rosji. Na front zaczyna docierać sprzęt obiecany przez Amerykanów i Brytyjczyków, w tym wyrzutnie rakiet, które mogłyby znacznie zmienić sytuację na froncie. Problemem jest ilość dostarczanego sprzętu. Sam Edmonds tłumaczy w PAP, że jest "zawiedziony niewielką liczbą przekazanych dotąd systemów". Ukraińcy starają się prowadzić działania ofensywne w obwodach zaporoskim i chersońskim, ale prawda jest taka, że ich możliwości są mocno ograniczone. Rosjanie są tam świetnie ufortyfikowani. Cudowna broń Kijowa z pierwszych miesięcy wojny - drony - przestała być skuteczna, bo okupant znacznie usprawnił swoją obronę przeciwlotniczą.
Wszystko wskazuje na to, że front może zostać zamrożony na jakiś czas. Odpowiednie rozkazy wydać miał już sam Władimir Putin, który chce by wojska biorące udział w ataku na Lisiczańsk odpoczęły przed kolejną fazą kampanii. Pytanie, czy gdy to nastąpi, Ukraińcy będą mieli już wystarczająco dużo sprzętu, by oprzeć się Rosjanom. Wszystko zależy od Zachodu.