Rosną straty ukraińskiej armii. Rosjanie chcą zamienić Donbas w pustynię
Sytuacja w Siewierodoniecku przypomina Mariupol
Wszystkie obszary mieszkalne miasta zostały już zajęte przez wojska rosyjskie, donosi w najnowszym raporcie amerykański Instytut Badań nad Wojną. Informacje potwierdza Kijów i Moskwa. Ukraińcy bronią się jeszcze w strefie przemysłowej Azot. Siewierdonieck zamienia się w ruiny. Rosjanie kontynuują bezlitosny ostrzał infrastruktury niszcząc kolejne budynki mieszkalne i użyteczności publicznej. Doszczętnie zniszczono Pałac Lodowy - kompleks sportowy i kulturalny w mieście.
"Ruski mir" to pustynia i do tego właśnie dąży wróg. Siewierdonieck się trzyma, ale Rosjanie niszczą wszystko na swojej drodze - mówił szef włądz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj
Rosjanie dążą do pełnego okrążenia Siewierodoniecka i Lisiczańska. W tym celu muszą zająć wieś Toszkiwka, gdzie cały czas toczą się ciężkie walki.
Podolak o stratach Ukraińców
Dziesięć dni temu Wołodymyr Zełenski przyznawał, że sytuacja w Donbasie zaczyna zmieniać się na niekorzyść sił ukraińskich. "Tracimy nawet 100 żołnierzy dziennie" - mówił wówczas prezydent. Dziś przedstawiciele władz w Kijowie twierdzą, że straty na froncie mogły ulec nawet podwojeniu.
Doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukraina Mychajło Podolak poinformował, że na froncie ginie od 100 do 200 żołnierzy sił ukraińskich. Główną przyczyną tak ogromnych strat jest duża dysproporcja w sile ognia i ogólnych możliwościach militarnych między wojskami rosyjskimi i ukraińskimi. Rosjanie mają przewagę przede wszystkim jeśli chodzi o ilość i zasięg artylerii. "Potrzebujemy 300 systemów rakietowych, by zrównoważyć siłę ognia Rosji i wyzwolić okupowane terytoria" - mówi Podolak.
Jednocześnie Kijów odrzuca jakiekolwiek możliwości podjęcia negocjacji z Moskwą. Doradca szefa Kancelarii stwierdził, że dopóki Kreml nie poniesie ostatecznej klęski militarnej, dopóty żadna forma dialogu nie ma sensu, bo Rosja nie ustanie w dążeniu do podporządkowania znacznej części Ukrainy.