Arsenał w domu zabójcy policjantów
Śmierć podczas kontroli
Do tej zbrodni doszło w poniedziałek nad ranem w niemieckiej Nadrenii-Palatynacie w miejscowości Kus. Dwoje policjantów w nieoznakowanym radiowozie zatrzymało samochód do rutynowej kontroli.
Nie jest jasne, dlaczego funkcjonariusze postanowili skontrolować samochód podejrzanego - donosi stacja RDA.
Natomiast "Bild" twierdził, że w bagażniku sprawdzanego auta funkcjonariusze mieli znaleźć martwego dzika. Po przystąpieniu do dalszej kontroli pojazdu zostali ostrzelani. Zdążyli jeszcze zawiadomić centralę o tym, że kierowca otworzył do nich ogień.
Po przyjeździe na miejsce oddziały pomocnicze znalazły zwłoki 24-letniej policjantki (stażystki) i jej 29-letniego kolegi inspektora. Oboje mieli na sobie kamizelki kuloodporne. Wiadomo, że kobieta zginęła od razu i nie broniła się, gdyż jej bron tkwiła w kaburze.
Policjant oddał zaś kilka strzałów, ale ranny zmarł po kilkunastu minutach. Napastnik zaś zbiegł w nieznanym kierunku.
Niemiecka policja rozpoczęła gigantyczną obławę. Wykorzystano w niej helikoptery, drony, psy tropiące i specjalne zespoły poszukiwawcze. 38-latka zatrzymano tego samego dnia wraz z jego 32-letnim towarzyszem. Obaj mężczyźni nie złożyli żadnych wyjaśnień, więc wciąż nie wiadomo, jakie były ich motywy.
Arsenał w domu
W domu Andreasa Johannesa S., który pochodzi z Spiesen-Elversberg (Kraj Saary) i jest znany w swojej okolicy - prowadził popularną piekarnię oraz zajmował się handlem tusza zwierzyny łownej - znaleziono cały arsenał broni.
Co ciekawe, w 2020 roku mężczyzna stracił na nią pozwolenie. I to już drugi raz, bo za pierwszym razem stało się to w 2008 roku.
Podczas przeszukania domu S. policja odkryła cały arsenał: pięć pistoletów, dziesięć sztuk broni długiej, 500 sztuk amunicji, kuszę, karabin, trzy tłumiki - podał Tagesspiegel.
Co ciekawe, na 24 pociskach śledczy znaleźli wygrawerowane nazwisko Andreasa Johannesa S.