zaatakowany Kijów
GENYA SAVILOV/AFP/East News

Ataki rakietowe na Ukrainę. Wpisy w mediach społecznościowych zagrażają wojsku

Przejdź do galerii zdjęć
Rosjanie próbują do maksimum wykorzystać fakt, że mogą swobodnie operować w ramach granic białoruskich. Z terenu kontrolowanego przez reżim Łukaszenki wystrzelono około 50 pocisków rakietowych, które uderzały w cele w Ukrainie. Zaatakowano również Kijów. Wiceminister obrony kraju oświadczyła, że ujawnienie przez prywatne osoby danych związanych z ruchami wojsk Kijowa uniemożliwiło kontynuowanie operacji w Siewierodoniecku.
Reklama

Ataki rakietowe na Ukrainę

Od soboty trwa intensywny ostrzał rosyjskimi rakietami. 25 czerwca poinformowano o blisko 50 pociskach, które spadły na cele w obwodach żytomierskim i czernihowskim. Ataków dokonano z terytorium Białorusi. Rosjanie użyli najprawdopodobniej bombowców strategicznych Tu-22M3m, które widziano nad białoruskim niebem, a które zdolne są do przenoszenia rakiet zdolnych precyzyjnie atakować cele oddalone o setki kilometrów.

W sobotę celem ataków była głównie ukraińska infrastruktura wojskowa. W obwodzie żytomierskim zginął jeden żołnierz, a drugi został ranny. W okolicach Czernihowa ostrzelano wieś Desna, gdzie znajduje się Centrum Szkoleniowe Wojsk Lądowych.

Różne typy rakiet i różne miejsca wystrzelenia. Wszystkie wystrzelono w jednym celu - by pokazać, że Rosja może nas docisnąć, że Rosjanom może coś się udać - komentował w sobotę wieczorem Wołodymyr Zełenski
Reklama

W niedzielę pociski zaczęły spadać na Kijów. Jedna osoba nie żyje a siedem zostało rannych - to wstępny bilans ataku na stolicę Ukrainy. Tym razem zniszczono blok mieszkalny. W gruzach dalej mogą znajdować się ludzie, a na miejscu ekipy ratownicze prowadzą akcję.

Kłopoty z mediami społecznościowymi

Okazuje się, że niektóre cele postawione przed ukraińskim wojskiem w Siewierodoniecku nie mogły być zrealizowane ze względu na dane ujawniane w mediach społecznościowych przez osoby prywatne. Już na początku wojny, władze Ukrainy apelowały o powstrzymanie się od umieszczania w sieci nagrań i zdjęć pokazujących pozycje wojska.

Reklama

Przez jakiś czas stosowano się do tych poleceń. Teraz jednak okazuje się, że w najbardziej newralgicznym momencie walk w Donbasie, zawiódł zdrowy rozsądek.

Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar apeluje po raz kolejny, by nie ogłaszać zajęcia jakiejś miejscowości przez wojska, zanim nie poinformuje o tym Sztab Generalny.

Wpisy osób cywilnych w mediach społecznościowych przyczyniły się do tego, że Siły Zbrojne Ukrainy nie dokończyły zadań w Siewierodoniecku. To zabiera im drogocenny czas - dzień lub dwa, w ciągu których mogliby realizować wojskowe plany i manewry w warunkach nieupublicznionej operacji. Dla ich realizacji ważne jest, by robić to w warunkach ciszy informacyjnej - mówi Malar
Reklama
Zobacz galerię zdjęć: Ukraina przed i po rosyjskim ataku 2022. Szokujące zdjęcia!
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama