Bitwa o Donbas wkracza w decydującą fazę. Wieści o odcięciu Siewierodoniecka - nieprawdziwe
Ostatnia ukraińska twierdza w obwodzie ługańskim
Siewierodonieck stanowi arenę walk od ponad miesiąca. Wołodymyr Zełenski mówi, że to jedna z najkrwawszych i najokrutniejszych bitew jaka miała miejsce na kontynencie. Walki w samym mieście toczą się od dwóch tygodni. Sytuacja tam jest daleka od stabilnej. Garnizon ukraiński stacjonuje w zakładach przemysłowych Azot, ale robi wypada w głąb miasta. Walki toczą się o każdą dzielnicę, ulicę i budynek. Mówi się, że wyznaczenie wyraźnej linii frontu w Siewierodoniecku jest obecnie niemożliwe, bo kontrola nad poszczególnymi fragmentami miasta nieustannie przechodzi z rąk do rąk.
Rosjanie za wszelką cenę starają się okrążyć wojska ukraińskie. Kilkukrotnie oświadczali, że manewr się powiódł. Kijów zdecydowanie zaprzecza.
Faktem jest jednak, że armia rosyjska poczyniła duże postępy jeśli chodzi o próbę odcięcia Siewierodoniecka od ukraińskich linii zaopatrzeniowych. Na Dońcu wysadzono trzy mosty, a w mediach pojawiły się informacje, że miasto zostało całkowicie odizolowane.
Szef obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj mówi, że to bzdura. Sytuacja jest niezwykle trudna, ale łączność z miastem jest zachowana. Najbliższe dni mogą okazać się decydujące dla losów ukraińskiej stolicy obwodu.
Niemożliwa jest ewakuacja i dowiezienie ładunków humanitarnych. Mieszkańcy, którzy pozostali w mieście żyją w skrajnie trudnych warunkach. Wszystkie mosty są zniszczone, ale Siewierodonieck NIE jest zablokowany. Jest łączność z miastem! - informuje Hajdaj
Moskwa uruchamia rezerwy i atakuje na wszystkich kierunkach
Obrońcy tracą mnóstwo ludzi. Giną także zagraniczni ochotnicy, których w Siewierodoniecku jest wielu. Dla Rosjan jest to jednak droga przez piekło. Informacje brytyjskiego wywiadu mówią o tym, że Moskwa przygotowuje bataliony rezerwowe, które pozostawały do tej pory w miejscach stałej dyslokacji i nie są jeszcze w pełni gotowe do podjęcia działań militarnych. Kreml będzie zwiększał tempo posyłania w bój kolejnych fal żołnierzy, bo zależy mu na czasie. Prowadzi to jednak do potężnych strat ponoszonych przez armię rosyjską.
Pozwoli to Rosji na zwiększenie liczebności jej wojsk na Ukrainie, ale ciężkie straty doprowadzą do zniszczenia całego systemu szkolenia nowych żołnierzy - zauważa fiński ekspert wojskowy Mikko Laaksonen
Pojawiają się również opinie, że potencjał bojowy Rosjan w Donbasie jest również na wyczerpaniu.
Władimir Putin zrobi wszystko, by rzutem na taśmę wydrzeć Ukrainie jeszcze kawałek terytorium. Później rosyjskie wojska mogą być już zdolne wyłącznie do kilkumiesięcznej wojny pozycyjnej, opartej raczej na obronie zdobytych pozycji niż ofensywie.
Doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz przyznawał niedawno, że Siewierodonieck służyć ma jako pole bitwy, gdzie Ukraińcy będą w stanie zadać Rosjanom jak największe straty. Twierdzą, którą wojska Kijowa chcą obronić za wszelką cenę, jest Lisiczańsk oddzielony rzeką od epicentrum walk. Wiedzą o tym również Rosjanie, którzy robią wszystko, by zamknąć okrążenie wokół miasta.
Armia okupanta idzie też z Iziumu na Słowiańsk napotykając nieustanny opór Ukraińców. Wróg przesuwa się jednak systematycznie na południe. Według amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną, do ofensywy na Słowiańsk może dojść w ciągu kilku najbliższych dni.