Fatalne wieści dla Łukaszenki: Białoruś zbankrutowała, a do tego "straciła Ukrainę"
Białoruś zbankrutowała
Agencja Bloomberg powołując się na instytucję ratingową Moody's Investors Service poinformowała, że Białoruś przestała spłacać swoje zadłużenie zagraniczne.
Powodem tego stanu rzeczy mają być głównie sankcje, które odizolowały Mińsk od światowych rynków finansowych. Łukaszenko zdawał sobie sprawę, że spłata długu bez dostępu do międzynarodowych rynków będzie niemożliwa i już w marcu podpisał dekret umożliwiający spłatę zapożyczenia przy pomocy białoruskich rubli. Jako, że białoruski rubel nie jest uznawany w świecie za walutę służącą do przeprowadzania potężnych transakcji finansowych, a zwłaszcza do spłaty długu państwowego - decyzja Łukaszenki oznacza w praktyce niemożność uregulowania zobowiązań i bankructwo kraju.
Władze w Mińsku próbują radzić sobie z fatalną sytuacją gospodarczą wybitnie niekonwencjonalnymi metodami.
Reżim Łukaszenki usankcjonował właśnie przemyt przez białoruską granicę towarów objętych unijnymi obostrzeniami. Według informacji strony ukraińskiej, straż graniczna na Białorusi ma być instruowana do niereagowania na próby przemytu na granicach z Polską, Ukrainą i Litwą.
Nie będzie wielkiego imperium Słowian
Panslawistycznej obsesji Aleksander Łukaszenko dawał wyraz wielokrotnie. Polaków dla idei budowy wielkiego imperium Słowian uznał już dawno za straconych. Nie dość, że sprzedaliśmy nasze dusze urzędnikom z Brukseli i Amerykanom, to jeszcze dominującą religią nie jest u nas prawosławie. Wielokrotnie jednak prezydent Białorusi mówił, że mimo aktualnych "różnic" ciągle wierzy w Ukraińców i w to, że wybiorą jedyną słuszną drogę - budowy wielkiej słowiańskiej wspólnoty rosyjsko-białorusko-ukraińskiej.
Dzisiaj Łukaszenko przyznaje, że "Ukraina jest stracona", a nawet, że była stracona już przed wojną. Ogłosił to w czasie Międzynarodowego Festiwalu Sztuki "Słowiański Bazar".
Bez względu na to, jak dziś historia jest postawiona do góry nogami, straciliśmy Ukrainę na długo przed rozpoczęciem operacji specjalnej. To wtedy jej politycy odwrócili się od słowiańskiej tożsamości - mówił białoruski prezydent w czasie przemówienia w Witebsku
"Wtedy" według Łukaszenki miało miejsce osiem lat temu, gdy zadano "miażdżący cios w samym sercu słowiańskiego świata". Jaki to był cios, tego prezydent nie wyjaśnił, ale my wiemy, że w mocno pokiereszowanym umyśle białoruskiego dyktatora, wydarzenia Euromajdanu, które wyraźnie pokazały, że Ukraińcy chcą być częścią wspólnoty europejskiej, a nie jedynie "słowiańskiej" - musiały urosnąć do rangi ciężkiej traumy.