Kijów otrzymał ważną broń. Ukraińska ofensywa nie zwalnia tempa
NASAMS dotarło do Ukrainy
"Otrzymaliśmy NASAMS" - zakomunikował Wołodymyr Zełenski. To nowoczesne systemy wyrzutni rakietowych ziemia-powietrze zdolne do zestrzeliwania pocisków manewrujących. Właśnie takimi pociskami rosyjska armia nękała wielokrotnie miasta w Ukrainie, uderzała w infrastrukturę cywilną i terroryzowała ludność. Teraz Kijów będzie miał do dyspozycji dwie wyrzutnie, które znacznie zwiększają możliwości obronne Ukraińców.
Oczekiwaliśmy, że Stany Zjednoczone pokażą, że są prawdziwym liderem i przekażą Ukrainie systemy obrony powietrznej. Chcę podziękować prezydentowi Bidenowi za pozytywną decyzję, którą już podjął i Kongresowi. Otrzymaliśmy NASAMS - mówił w niedzielę Zełenski
Prezydent Ukrainy podkreśla jednak, że dwie wyrzutnie nie zabezpieczą w pełni infrastruktury cywilnej w kraju. Potrzebujemy więcej - informuje Zełenski, a USA ma przekazać jeszcze cztery takie systemy. Ukraińcy mocno liczą na to, że gdy Stany Zjednoczone zwiększą swoją pomoc militarną dla Kijowa, za ich przykładem pójdzie reszta krajów. Prezydent stwierdził, że obecnie - oprócz systemów obrony powietrznej - Ukraina najbardziej potrzebuje czołgów, artylerii i wyrzutni rakiet.
Przełom pod Łymanem
I to dosłownie. Ukraińskim wojskom udało się przełamać linie wroga między Łymanem a Kupiańskiem. Armia Kijowa skutecznie przeprawiła się przez Doniec Siewierski używając mostów pontonowych. Kilka miesięcy temu podobnej operacji nie udało się zrealizować wojskom okupanta, które były masakrowane ogniem artyleryjskim za każdym razem, gdy próbowały pokonać rzekę.
Ukraińcy przetransportowali na drugi brzeg ciężki sprzęt i artylerię. Nie ma jeszcze oficjalnych doniesień z terenów walk, ale według niezależnych mediów straty rosyjskie w tym rejonie mogą być gigantyczne.
Trudno powiedzieć jaki dokładnie jest plan Kijowa. Być może chodzi o okrążenie Łymanu, lub zmuszenie wojsk rosyjskich do odwrotu. Wśród rosyjskich blogerów i dziennikarzy analizujących sytuację na froncie pojawia się poważna obawa, że rosyjskie pozycje mogą paść w tym rejonie tak szybko, jak stało się to pod Charkowem. Ukraińcy przemieszczają się bardzo szybko i wiele wskazuje na to, że chcą rozbijać posterunki wroga głęboko za liniami frontu, tak by stworzyć później okazję do frontalnego ataku na właściwe umocnienia Rosjan ze wszystkich możliwych kierunków. Jeśli manewr się powiedzie, Kijów uzyska kontrolę nad terenami granicznymi trzech obwodów - ługańskiego, donieckiego i charkowskiego.