Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej
Pawel Wodzynski/East News

Kaczyński potwierdził: Mamy i używamy Pegasusa

Wicepremier odniósł się do sprawy używania przez polskie służby Pegasusa. Potwierdził, że został on zakupiony ze środków Funduszu Sprawiedliwości, ale jednocześnie określił to nieistotnym szczegółem technicznym. Oskarżenia o używanie programu szpiegującego do celów politycznych nazwał jednak bzdurą. Jak wyjaśnił więc sprawę Krzysztofa Brejzy czy Romana Giertycha?
Reklama

Sprawa nagminnego używania przez polskie służby izraelskiego oprogramowania szpiegującego do inwigilowania polityków opozycji zatacza coraz większe kręgi. Okazuje się, że w ten sposób podsłuchiwany miał być także Konrad Fijołek.

Prezes reaguje

Do afery odniósł się wreszcie Jarosław Kaczyński. Wicepremier ds. bezpieczeństwa i zarazem lider Zjednoczonej Prawicy przyznał w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", że polskie służby mają Pegasusa. Zaprzeczył jednak jakoby był on używany do politycznej walki z opozycją.

Pegasus to program, po który sięgają służby zwalczające przestępczość i korupcję w wielu krajach. Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia. Chyba każdy się zgodzi, że rozmaite grupy przestępcze powinny być pod obserwacją, że przestępczość trzeba zwalczać i że na całym świecie używa się do tego narzędzi inwigilacji, oczywiście gdy są do tego podstawy prawne i zawsze pod kontrolą sądu, prokuratury. W Polsce system nadzoru nad takimi działaniami należy do najbardziej rygorystycznych w Europie - stwierdził Jarosław Kaczyński.

Inwigilacji politycznej nie było

Lider PiS odniósł się także do zarzutów, że inwigilacja Krzystzofa Brejzy czy Romana Giertycha w czasie kampanii wyborczej w 2019 roku pomogła jego ugrupowaniu w wygraniu elekcji.
Reklama
Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień (...) Opowieści o rzekomych tysiącach sprawdzanych telefonów są całkowicie pozbawione związku z rzeczywistością - dodał dalej w rozmowie z "Sieci".

Co z komisją śledczą?

Reklama

Wicepremier zapowiedział w rozmowie z "Sieci", że nie widzi ani podstaw, ani potrzeby powoływania ws. Pegasusa sejmowej komisji śledczej, której domaga się opozycja. Zbagatelizował także doniesienia mediów, jakoby program został zakupiony na potrzeby CBA z puli środków z Funduszu Sprawiedliwości, co jest niezgodne z zasadami finansowania służb.

Nie ma tu nic, żadnego faktu, poza histerią opozycji. Nie ma żadnej sprawy Pegasusa, nie było żadnej inwigilacji (...) Pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny, związany z walką z przestępczością, ochroną obywateli - tłumaczył Jarosław Kaczyński.
Brejza
Piotr Molecki/East News
Reklama

Rano do wywiadu Jarosława Kaczyńskiego odniósł się Krzysztof Brejza, czyli najintensywniej inwigilowana osoba, wobec której służby używały Pegasusa.

To jest nocna histeria Jarosława Kaczyńskiego. Wczoraj wieczorem ukazały się kolejne doniesienia o drugim potwierdzeniu włamań do mojego telefonu. Naukowcy Amnesty International potwierdzili, że to narzedzie było stosowane bezprawnie w Polsce - stąd histeria Jarosława Kaczyńskiego, wypuszczenie w nocy tego wywiadu, żeby gwałtownie zmienić (...) Proszę zauważyć, w jakim ci ludzie są szpagacie - premier mówi, że to obce służby, posłowie PiS zaprzeczali, minister mówił, że nie ma Pegasusa. W nocy zdenerwowany Kaczyński daje komunikat takiej histerii i mówi, że ten Pegasus był - powiedział w TVN24.
Reklama
Źródło: Sieci
Autor - Emil Regis
Autor:
|
redaktor depesza.fm
e.regis@depesza.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama