Kowalski wrócił do rządu i już szaleje. "To koniec UE"
Kowalski mówi o końcu Unii Europejskiej
Mnóstwo kontrowersji wzbudziła ostatnia decyzja Komisji Europejskiej o uruchomieniu wniosku o blokadę 65 proc. środków z programów polityki spójności dla Węgier. W komunikacie wystosowanym przez Komisję Europejską napisano, że "blokada unijnych środków ma na celu zapewnienie ochrony budżetu UE i interesów finansowych Wspólnoty przed naruszeniami zasad praworządności na Węgrzech". Wniosek został poparty przez wszystkich członków KE. Teraz do sprawy odniesie się Rada Unii Europejskiej, która będzie głosować wniosek większością kwalifikowaną.
Do decyzji Komisji Europejskiej odniósł się już Janusz Kowalski z Solidarnej Polski, który wyrasta na jednego z głównych eurosceptyków w rządzie Zjednoczonej Prawicy.
Dziś Węgry, jutro Polska. Bezprawne cięcie funduszy unijnych dla Węgier to koniec UE, jaką znamy. Być może koniec UE w ogóle, i to jeszcze w tej dekadzie - napisał na Twitterze wiceminister rolnictwa, a wpis zamieścił w języku polskim i angielskim.
Dodał także, że „zdyskredytowani realizacją polityki Merkel i Putina eurokraci łamią kręgosłupy suwerennych państw, które mówią NIE federalizacji UE”.
Awantura w studio Polsatu
Do kolejnej spornej sytuacji doszło na antenie Polsat News. W ostrych słowach o nowym wiceministrze rolnictwa wypowiedział się przewodniczący AgroUni Michał Kołodziejczak.
W jego ocenie Janusz Kowalski nie ma żadnych kompetencji do sprawowania funkcji ministerialnej. Kołodziejczak na wspólną debatę z Kowalskim przyniósł też zeszyt i kredki, żeby ten sobie rysował łąki, pola, traktory i poradził mu, żeby skończył przygodę z rolnictwem. Lider AgroUni do studia Polsatu przyszedł z transparentem "Janusz Kowalski to prowokator".
Żaden polski rolnik nie wysypałby polskiego zboża przed biurem Prawa i Sprawiedliwości. Rolnicy są tam, gdzie ciężko pracują, a nie szpanują iPhone'ami, jeżdżą leksusami, udają rolników, a tak naprawdę bronią zagranicznych koncernów - odpowiedział Janusz Kowalski.