Miedwiediew wylicza grzechy Zachodu i sam kopie sobie grób
"Europejscy głupcy i cyniczni Amerykanie"
To zastanawiające, że nikt z USA nie odpowiedział Miedwiediewowi na jego nieustanne zaczepki. Czyżby był ignorowany przez poważnych polityków? To jednak nie zniechęca wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji do dalszego wylewania żółci w mediach społecznościowych.
Miedwiediew stwierdza w swoim najnowszym wpisie, że Europejczycy zamarzną najbliższej zimy na śmierć, a wszystko przez to, że:
Europejscy głupcy dali się ograć cynicznym Amerykanom, zmuszając ich do wzięcia na siebie najbardziej bolesnych konsekwencji uderzenia sankcjami w mieszkańców UE
Następnie nazywa Joe Bidena "dziwnym dziadkiem z demencją", który z niewiadomych powodów kocha bardziej Ukrainę niż Stany Zjednoczone. Kolejne punkty tej wstrząsającej wiadomości poświęcone są już samej Ukrainie "rządzonej przez reżim w Kijowie". Według Miedwiediewa, Zachód gra tematem przywrócenia dawnych granic Ukrainy, po to tylko, by zdobyć intratne kontrakty na zlecenia wojskowe.
W końcu w wiadomości byłego prezydenta Rosji pojawia się znany motyw, w ramach którego Ukraina przedstawiana jest jako kraj znajdujący się pod kontrolą NATO. Ale - przestrzega Miedwiediew - Kijów zapłaci za to najwyższą cenę, a cały kraj "może zniknąć z mapy świata".
Popularność Miedwiediewa może obrócić się przeciw niemu
Dmitrij Miedwiediew lubi rozgłos, lubi władzę, lubi być w centrum uwagi. Problem polega na tym, że jedyną gwiazdą w Rosji jaką jest skłonny zaakceptować Władimir Putin - jest on sam. Ambicja Miedwiediewa już raz niemal położyła kres jego karierze politycznej, gdy w 2012 roku niechętnie ustępował z urzędu prezydenckiego na rzecz obecnego przywódcy. Wówczas mówiło się o otwartym konflikcie między oboma politykami, a chwilę później rola Miedwiediewa w życiu publicznym Rosji została całkowicie zmarginalizowana.
Dziś z kolei otwarcie mówi się o znacznym wzroście popularności byłego prezydenta. W przeciwieństwie do Putina, wiceszef Rady Bezpieczeństwa wydaje się być człowiekiem nowoczesnym i umiejącym zręcznie wykorzystywać media. Putina, który większość życia spędza w bunkrze, cytuje się dzisiaj paradoksalnie rzadziej niż Miedwiediewa cały czas obecnego na Twitterze i Telegramie. Czy urzędujący prezydent będzie w stanie przełknąć tę zniewagę? Czy Dmitrij Miedwiediew jest tak skoncentrowany na kolejnych zaczepkach wobec Zachodu, że nawet nie dostrzega zbliżającego się zagrożenia?