Olaf Scholz rozkłada ręce
MICHELE TANTUSSI/AFP/East

Niemcy sami sobą zdumieni

Niejednoznaczne deklaracje przywódców RFN w kwestii napięcia na linii Moskwa-Kijów, wstrzymywanie dostaw broni na Ukrainę, układanie się z Rosjanami niemal do ostatniej chwili i były kanclerz szydzący z polityki Wołodymyra Zełenskiego. To wszystko sprawia, że Niemcy nie są dziś postrzegani przez NATO jako najbardziej wiarygodny partner. I sami zaczynają to dostrzegać.
Reklama

Niemiecki dziennik "Die Welt" publikuje na swoich łamach, wyczerpującą analizę polityki zagranicznej Berlina w ostatnich miesiącach. Wnioski, które w niej zawarto nie są zbyt pochlebne dla działań RFN na arenie międzynarodowej. Kraj aspirujący do niepodważalnego przywództwa w Europie zagubił się i nie rozumie podstawowych kwestii związanych z bezpieczeństwem państw Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Ukraina dla Europy jest kluczowa

Podstawowy zarzut publicysty "Die Welt" dotyczy kompletnego braku zrozumienia strategicznej roli jaką odgrywa Ukraina dla europejskiego bezpieczeństwa. Dziennikarz cytuje Zbigniewa Brzezińskiego - doradcę trzech amerykańskich prezydentów i znawcę problematyki Europy Wschodniej - który uważał, że Ukraina jest kluczowa dla polityki światowej.

Reklama

Rosja pozbawiona wpływów w Kijowie nie może według Brzezińskiego być traktowana jako imperium euroazjatyckie.

Nie chodzi wyłącznie o niepodległość Ukrainy, ale o to, jak będzie można zapewnić bezpieczeństwo w Europie w nadchodzących dziesięcioleciach i – co ważniejsze – jaki porządek będzie panować na starym kontynencie oraz jaki wpływ na niego będzie wywierać Moskwa - pisze Philipp Fritz

Błędne sygnały

Dziennikarz wylicza niezrozumiałe i fatalne w skutkach decyzje, jakie podejmowali niemieccy politycy w kwestii konfliktu Rosja-Ukraina. Blokady dostaw broni dla Kijowa, słynne już zdanie Gerharda Schroedera o "pobrzękiwaniu szabelką przez Ukraińców" i przymilanie się do Władimira Putina spowodowały, że pozycja i wiarygodność Niemców osłabła jak nigdy dotąd.

Reklama

Projekt Nord Stream 2, z którego RFN uczynił niemal świętość nie do ruszenia, stał się głównym punktem spornym wśród krajów UE i NATO próbujących od miesięcy stworzyć spójną politykę sankcji wobec Kremla. W rezultacie, to Rosja, dzięki istnieniu gazociągu osiągnęła w pewnym momencie przewagę negocjacyjną. Dopiero twarde stanowisko USA i nieustanne próby przekonywania Niemców do słuszności włączenia Nord Streamu do pakietu gróźb spowodowały właściwą reakcję Berlina. Można było jednak działać szybciej i bardziej zdecydowanie, a Putin wykorzystywał każdy moment zawahania w obozie przeciwników.

Angela Merkel
SERGEI CHUZAVKOV/AFP/East News

Korespondent "Die Welt" konkluduje, że Niemcy powinny poważnie rozważyć przyjęcie wobec Rosji perspektywy jaką mają kraje bałtyckie, w tym Polska. To bowiem te państwa wiedzą najlepiej, jakie zagrożenie płynie z Moskwy i co dla Europy oznaczać może rosyjska dominacja na Wschodzie.

Berlin musi radykalnie zmienić swoją politykę, aby wszystko zostało, tak jak jest. Rosja najpóźniej od 2008 roku prowadzi politykę neoimperialną, aby wszystko było inaczej. Czas na politykę interesów. Inni już taką prowadzą - kończy swój tekst Fritz
Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama