Niemiecki kontrwywiad ostrzega przed atakami
Jak przyznaje niemiecki kontrwywiad, pandemia sprawiła, że skrajne prawicowe formacje urosły w siłę. Wśród nich niestety także te głoszące idee terrorystycznej działalności.
Koronasceptycy i przemoc
Powody są dwa. Po pierwsze pandemia osłabiła tzw. infrastrukturę krytyczną. Po drugie, ekstremistyczne organizacje zostały intensywnie zasilone przez rosnące szeregi ruchów antyszczpionkowców i koronasceptyków.
Niemcy przyznają, że obserwują to zjawisko praktycznie od pierwszego lockdownu. Już wtedy pojawiły się tzw. grupy oporu, które szybko zaczęły zwiększać swój zasięg podczas wprowadzania przez władze kolejnych obostrzeń. Organizowane protesty - początkowo w Badenii-Wirtembergii, a później w całych Niemczech - miały bardzo agresywny charakter. To zjawisko nadal eskaluje - ostrzega Urząd Ochrony Konstytucji.
Wybuch "zbrojnej przemocy"
Kontrwywiad ostrzega, że prawicowi ekstremiści sprytnie wykorzystują pogarszającą się sytuację covidową w związku z gwałtownym przyrostem zakażeń i rozprzestrzenianiem się wariantu Omikron.
Jak twierdzi Stephana Kramera, szefa Urzędu Ochrony Konstytucji w Turyngii, istnieje bardzo duże ryzyko zorganizowania zbrojnych protestów i eskalacji przemocy, którą ekstremiści nazywają "Dniem X".
Dlatego obecnie nie możemy wykluczyć brutalnych ataków - stwierdził Stephan Kramer na łamach Frankfurter Rundschau.
Szczególnie na wschodzie kraju obserwujemy, że prawicowe grupy ekstremistyczne, takie jak Freie Sachsen, próbują organizować demonstracje. To ludzie, którzy rozczarowani odwracają się od państwa, czują się zapomniani, zagrożeni, ograniczeni w swoich prawach. A to może działać jak katalizator dryfowania w ekstremizm (…) Trudno odróżnić podczas demonstracji koronasceptyków od grup ekstremistów - powiedział Thomas Haldenwang, szef federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji na łamach Sterna.