Putin wypisuje się z międzynarodowego towarzystwa. Protesty w rosyjskich miastach
Na czwartkowej konferencji prasowej, przed poinformowaniem o sankcjach, które USA zastosuje wobec Rosji, Joe Biden mówił z niedowierzaniem o tym, co się wydarzyło. Prezydent USA przypomniał o wielotygodniowych zabiegach dyplomatycznych, o wysiłku politycznym Zachodu, by w cywilizowany sposób zażegnać kryzys na Ukrainie. Wreszcie, o tym, że dokładnie w chwili, gdy zwoływano Radę ONZ, Władimir Putin wydał najstraszliwszy rozkaz. Wreszcie, Biden przeszedł do kwestii konsekwencji, które czekają Rosję i jego przywódcę.
Putin wybrał wojnę. A teraz on i jego kraj będą musiały za to zapłacić. Putin stanie się pariasem na arenie międzynarodowej. Każdy kraj, który poprze działania Rosji, wybierze drogę izolacji - ogłaszał Joe Biden
W podobnym tonie wypowiadał się tego samego dnia premier Wielkiej Brytanii. Boris Johnson przyznał przed Izbą Gmin, że wszelkie wysiłki dyplomatyczne były skazane na porażkę, bo Putin od początku był gotów zaatakować swojego sąsiada.
Putin zostanie potępiony w oczach świata i historii. Nigdy nie będzie w stanie zmyć ze swoich rąk krwi Ukrainy - grzmiał szef brytyjskiego rządu
Boris Johnson kilkukrotnie powtórzył w czwartek, że nie wierzy w to, by społeczeństwo rosyjskie chciało podążać ku makabrycznej wojnie i ryzykować katastrofę gospodarczą swojego kraju oraz jego całkowitą izolację na arenie międzynarodowej. Jak się okazuje, Rosjanie tłumnie wyszli na ulice miast, by zaprotestować przeciwko wojnie.
Demonstracje antywojenne
W 48 miastach Rosji, demonstranci wyszli na ulice, by protestować przeciwko inwazji na Ukrainę. Niezależny portal OWD-Info, który monitoruje takie wydarzenia na terenie Federacji Rosyjskiej podał, że od rana, z każdą godziną akcje protestacyjne przybierały na sile.
W Moskwie, ludzie szli z transparentami głoszącymi "Nie wojnie!", "Pokój Ukrainie, Rosji wolność!" i "Putin odejdź".
Dokładniejsze informacje na temat antywojennych demonstracji w Rosji nie są jednak znane. Bardzo szybko, władza podjęła próbę rozpędzania protestów i rozpoczęto seryjne zatrzymania - również dziennikarzy, którzy próbowali relacjonować wydarzenia. W samej Moskwie, według niezależnych źródeł, zatrzymano 500 osób. Łącznie, szacuje się, że rosyjska policja zatrzymała na terenie całego kraju prawie 1100 demonstrantów.