Raport Ukraina. Rosjanie dokonują korekt i próbują atakować. Ukrainie brakuje sił
Rosjanie ponoszą straty
W ostatnich dniach Kijów donosił o kilku skutecznych atakach na rosyjskie pozycje we wschodniej części kraju. Wojskom ukraińskim ponownie udało się ostrzelać i zniszczyć składy broni i amunicji w znajdującej się pod Chersoniem bazie militarnej w Czornobaijwce. Od początku wojny Rosjanie z godnym podziwu uporem wysyłają tam swój sprzęt, który Ukraińcy następnie niszczą. Strona ukraińska atakowała składy w Czornobajiwce już kilkunastokrotnie od początku wojny.
W czwartek, 19 maja agencja UNIAN poinformowała, że ukraińska artyleria zaatakowała stanowisko dowodzenia 810.
Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej Floty Czarnomorskiej stacjonującej w obwodzie donieckim.
W wyniku ostrzału zginąć miało przynajmniej 3 rosyjskich oficerów, a 14 innych żołnierzy zostało rannych. Obrażenia mieli odnieść również przedstawiciele dowództwa odpowiedzialni za kwestie łączności i dowódcy dwóch batalionów 810. brygady.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy donosi, że od początku trwającej od 24 lutego wojny, rosyjskie wojska straciły około 28,5 tysiąca żołnierzy. Nieskuteczne działania na froncie zmusiły Kreml do wysłania na pola bitew wyższych rangą oficerów i narażenia ich tym samym na duże ryzyko. Brytyjskie ministerstwo obrony ocenia, że straty wśród rosyjskiego dowództwa są nieproporcjonalne i bezprecedensowe.
Ale Rosjanie dalej są silni
Okupant próbuje odzyskać stracone ostatnio pozycje na wschodzie Ukrainy. Pod Charkowem toczą się ciężkie walki. Rosyjska ofensywa wytraciła jednak tempo. "Washington Post" powołując się na źródła w Pentagonie informuje, że agresor został zmuszony do znacznej korekty swoich planów. Moskwa rezygnuje z ataków na szeroką skalę i na całej długości frontu. Koncentruje się na punktowych atakach w miejscach, gdzie walka nie jest aż tak ryzykowna.
Modyfikacja rosyjskiego sposobu walki wskazuje na zmniejszenie ambicji. Zamiast jednostek bojowych liczących kilkuset żołnierzy, formacje operujące w Donbasie liczą kilkudziesięciu do stu osób. Oddziały te prowadzą działania w wioskach i na skrzyżowaniach dróg, a nie w dużych miastach i na rozległych przestrzeniach Ukrainy - ocenia cytowany w PAP amerykański wojskowy dla Washington Post
Ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow ocenia, że wojna wkracza w fazę, która może znacznie się przedłużać.
Nikt nie jest w stanie ocenić, ile tygodni walk przed nami. Reznikow stwierdza, że przed Ukrainą bardzo trudny czas, w którym siły obrońców muszą wytrzymać i doczekać do momentu, gdy nadciągnie zamówione uzbrojenie z Zachodu. W tym momencie Wołodymyr Zełenski nie dysponuje siłami, które umożliwiałyby rozwinięcie potężnej kontrofensywy i zdecydowane odrzucenie okupanta.
Pavlo Lakiychuk ekspert do spraw bezpieczeństwa mówi, że obie strony konfliktu wchodzą teraz w etap wyczekiwania.
Konkretne operacje militarne nie mogą trwać w nieskończoność i przychodzi w pewnym momencie czas, gdy następuje spadek aktywności, a wojska wycofują się, by lizać rany i uzupełniać braki w sprzęcie i personelu.
Rosjanie nie mogli pokonać Ukraińców w aktywnej fazie ich działań – nie poddaliśmy się, bronimy się, kontratakujemy. Ale brakuje nam możliwości zniszczenia wroga, wypędzenia go z naszej ziemi – wciąż jest silny. Putin nie zamierza się poddawać, jest zdeterminowany, aby wygrać za wszelką cenę. Nie możemy też skapitulować - dla nas ta wojna jest egzystencjalna, od jej wyniku zależy, czy w ogóle będziemy istnieć jako naród, jako państwo. Nie ma więc „środkowego" punktu. Nie poddaliśmy się, ale jeszcze nie wygrywamy - mówi Lakiychuk w rozmowie z Gazeta.pl