Raport Ukraina. Alarmy przeciwlotnicze w całym kraju. Ryzyko konfliktu nuklearnego
Obwód charkowski. Nagranie przedstawia moment zestrzelenia wielozadaniowego rosyjskiego bombowca taktycznego Su-34.
"Chcemy widzieć Rosję słabą"
Rosja tę wojnę przegrywa - stwierdził będący z wizytą w Kijowie sekretarz stanu USA Antony Blinken. Dodał również, że "rosyjskie wojsko zawodzi na całej linii, a gospodarka Rosji upada". Wtórował mu sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd Austin, który podkreślił w rozmowie z Wołodymyrem Zełenskim, że USA będą wspierać Ukrainę w walce o niepodległość, ale nadrzędnym celem jest spowodowanie, by Moskwa nie była w stanie odbudować swoich sił i zagrozić w przyszłości innym krajom.
Chcemy zobaczyć Rosję osłabioną do tego stopnia, by nie mogła robić rzeczy, które robi napadając na Ukrainę. Rosja już straciła znaczną część swojej zdolności bojowej i szczerze mówiąc, wielu swoich żołnierzy. Chcemy, by nie byli w stanie szybko odbudować tych zdolności - zakomunikował Austin
Blinken dodał również, że nie ma obaw jeśli chodzi o Ukrainę. Sekretarz stanu przyznał, że wsparcie dla Kijowa będzie trwało tak długo, aż cały świat nie zobaczy ostatecznego sukcesu. "Nie wiemy, jak dokładnie przebiegnie reszta tej wojny, ale wiemy, że suwerenna Ukraina przetrwa dużo dłużej, niż Władimir Putin będzie na scenie " - stwierdził Antony Blinken w Kijowie.
Ławrow straszy bronią jądrową
To już rosyjska tradycja, że gdy zawodzą (a zawodzą cały czas) konwencjonalne środki prowadzenia wojny, ktoś na Kremlu wychodzi na mównicę i rzuca kilka zdań, w których pojawia się fraza "ryzyko konfliktu nuklearnego".
Tym razem przed szereg wypchnięto Sergieja Ławrowa, który powiedział o możliwym użyciu broni jądrowej:
Obecnie ryzyko jest znaczne. Nie chciałbym sztucznie go wyolbrzymiać, choć wielu by tego chciało, ale niebezpieczeństwo jest poważne, realne i nie wolno nam go lekceważyć
Od wielu tygodni i eksperci i przedstawiciele administracji Białego Domu mówią jednak o tym, że te groźby pojawiające się co jakiś czas w wypowiedziach rosyjskich polityków - nie są tylko zbiorem pustych słów. Cierpliwość Władimira Putina jest na wyczerpaniu, wojna kosztuje go coraz więcej, wokół przywódcy Rosji gromadzą się ludzie, którzy w mniej lub bardziej jawny sposób kwestionują jego politykę i ambicje.
Jeszcze w zeszłym tygodniu podsekretarz stanu USA Victoria Nuland przyznała, że Stany Zjednoczone nie mają żadnej pewności, czy zdesperowany Putin nie wyda rozkazu użycia głowic nuklearnych.
Rosjan ostrzeżono, że taki ruch spowoduje absolutnie katastrofalne skutki dla ich kraju.
Do końca wojny jeszcze daleko
W poniedziałek ogłoszono alarmy przeciwlotnicze we wszystkich obwodach Ukrainy. Choć główne walki toczą się na wschodzie kraju, zaatakowano rakietami infrastrukturę w obwodzie lwowskim i winnickim, czyli kolejno na zachodzie i południu Ukrainy. Rosjanie nie pozwalają normalnie żyć Ukraińcom w żadnej części ich kraju.
Do największych starć dochodzi w obwodach charkowskim, chersońskim, ługańskim i donieckim.
Jeszcze w niedzielę media informowały, że Rosjanie przybrali swoje wyposażenie w barwy ukraińskie i dokonali kilku prowokacyjnych ataków na miejscowości w pobliżu Chersonia.
Absolutnie nie można wskazywać wojsk ukraińskich jako zwycięskich w tej wojnie, ale pewne jest też, że Rosjanie w czasie drugiej fazy inwazji nie dokonują żadnych znaczących postępów.
Siły Zbrojne Ukrainy informują o odzyskaniu kontroli nad kolejnymi pięcioma miejscowościami na południu kraju. Od początku wojny zlikwidowano aż 317 rosyjskich oficerów, z których 44 miało rangę co najmniej podpułkownika. Potężne straty zadano elitarnym jednostkom wroga, czyli wojskom powietrzno-desantowym i piechocie morskiej. O koszmarnym przygotowaniu i druzgocących porażkach Rosjan mówią sami żołnierze okupanta w rozmowach przechwytywanych systematycznie przez ukraińskie służby.