Rosja grozi Stanom Zjednoczonym. "Alaska to rosyjskie ziemie"
Rosja grozi USA
Wiemy, że rosyjscy politycy dosyć luźno podchodzą do kwestii terytorialnych. Jeśli gdzieś, kiedyś stanęła noga Rosjanina, to taka ziemia już zawsze będzie rosyjska. I nie zmieni tego żaden dokument, traktat ani porozumienie. Kto się nie godzi z takim stanem rzeczy, kto oponuje przeciwko jedynie słusznej racji stanu - to znaczy rosyjskiej - ten może spodziewać rychłej interwencji, która w zależności od okresu nazwana jest albo "bratnią pomocą", albo "wyzwalaniem".
Teraz Moskale zwracają swój wzrok w kierunku Alaski. Przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin uznał za stosowne przypomnieć Amerykanom, że tereny za cieśniną Beringa są własnością Rosji i ojczyzna upomni się o nie w stosownym momencie.
Ameryka powinna zawsze pamiętać o Alasce. Zanim zagarną nasze zasoby za granicą, muszą pamiętać, że my również mamy coś do odebrania - mówił Wołodin
Dodał również, że Alaska "podobnie jak Ukraina" należy i zawsze należała do Rosji.
Najgorszy interes w historii
Oprócz umiłowania dla ziemi, Rosjanie słyną również z tego, że mają głowę do interesów. Dlatego właśnie w roku 1867 postanowili zaoferować Stanom Zjednoczonym Alaskę, która znajdowała się w ich posiadaniu od XVIII wieku.
Zakładali tam niewielkie kolonie i mało znaczącą faktorię handlową. Ostatecznie jednak, w obawie przed tym, że nie zdołają ochronić tych ziem przed zakusami Brytyjczyków zdecydowano się na sprzedaż. Lepszy wróbel w garści - pomyśleli Rosjanie i oddali Amerykanom półwysep za bezcen.
Tak już jest z tymi Rosjanami, że zawsze chcą dobrze, a często wychodzą na tym źle. Alaska okazała się nie być zamarzniętym pustkowiem, tylko niezwykle bogatą w złoża naturalne krainą. Obecnie znajdują się tam główne centra wydobywcze amerykańskiej ropy i gazu. Ostatnio w 2017 roku dokonano tam największego od 30 lat odkrycia złóż konwencjonalnych ropy na kontynencie.