Rosję bawią niemieckie lęki. Skompromitowany Schroeder rozmawia w Moskwie. W czyim imieniu?
Niemcy poniżeni i bezsilni
Władimir Putin obiecywał, że zakręci kurek z gazem i właśnie to robi. Czasem odkręca lekko na kilka dni, by potem znowu zakomenderować zmniejszenie dostaw. Sytuacja nie przypomina już wywierania jakiejkolwiek presji, ale regularną, złośliwą zabawę z narodem niemieckim, którą Rosjanie uskuteczniają z typową dla siebie bezwzględnością. Na nic brak dostaw broni dla Ukrainy, na nic polityczna ofensywa Scholza, która doprowadziła do odblokowania tranzytu do Kaliningradu. Putin wykorzystuje to, co jest obecnie jego główną bronią: strach. A Niemcy bardzo się boją.
Strach, z jakim polityka i biznes w dużej mierze patrzą na Putina i permanentną groźbę zakręcenia gazu, jest sam w sobie żenujący i przygnębiający. Czy naprawdę jesteśmy aż tak mali? - pisze jeden z niemieckich komentatorów w portalu tygodnia "Zeit"
Jak twierdzi autor, strach potrafi być pozytywnym bodźcem, wymuszającym zmiany. Sugeruje, że cały wysiłek rządu powinien pójść w kierunku pozyskiwania większej ilości energii słonecznej i wiatrowej. Tymczasem Berlin godzi się na każdy kompromis i ani o krok nie posunął się w kwestii uniezależnienia kraju od dostaw rosyjskiej energii.
Schroeder w Moskwie, ale nie na urlopie
Były kanclerz RFN informował niedawno, że przebywa na urlopie. Okazuje się, że wakacje spędza w...
Moskwie. Jego żona, Soyeon Schroeder-Kim powiedziała w rozmowie z Der Spiegel, że polityk prowadzi właśnie w Rosji negocjacje dotyczące polityki energetycznej.
Niemiecki tygodnik przypomina, że Gerhard Schroeder ostatni raz w Moskwie był oficjalnie w marcu, gdy rzekomo rozmawiał z Władimirem Putinem o zakończeniu konfliktu w Ukrainie. W międzyczasie został odwołany z rady nadzorczej jednej z rosyjskich spółek energetycznych, a w opinii dużej części komentatorów niemieckich, były kanclerz stracił jakąkolwiek wiarygodność ze względu na swoją zażyłość z rosyjskim dyktatorem i prowadzeniem przez lata prorosyjskiej polityki. Wygląda jednak na to, że "urlopujący" Schroeder jest ostatnią nadzieją Niemiec na wznowienie regularnych dostaw gazu do kraju.