Mychajło Podolak
YASIN AKGUL/AFP/East News

Rosji spieszy się z referendami na okupowanych terenach. Ukraińcy: nie traćcie czasu - uciekajcie

W ciągu kilku najbliższych dni na terenach republik separatystycznych Donbasu i w obwodach chersońskim i zaporoskim odbyć się mają fikcyjne referenda, które "uprawomocnią" wcielenie tych terytoriów do Federacji Rosyjskiej. Ukraińcy są spokojni i mówią jasno: żadne referendum nie powstrzyma pocisku HIMARS.
Reklama

Rosja wykonuje nerwowe ruchy

Bo trudno inaczej nazwać przyspieszenie procesów referendalnych na okupowanych terytoriach. Przyspieszenie nagłe i zupełnie absurdalne, biorąc pod uwagę fakt, że nawet jeśli brać pod uwagę fikcyjność tych głosowań - od podjęcia decyzji o ich przeprowadzeniu, do sfinalizowania referendów minie zaledwie 3 dni.

Proszę o rozważenie jak najszybszego przyłączenia Donieckiej Republiki Ludowej do Federacji Rosyjskiej w przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia wyników referendum, co do których nie mamy wątpliwości. Długo cierpiący mieszkańcy Donbasu zasługują na to, by być częścią Wielkiego Kraju, który zawsze uważali za swoją ojczyznę. To wydarzenie będzie przywróceniem sprawiedliwości dziejowej, za którą tęsknią miliony Rosjan - ogłosił szef władz Donieckiej Republiki Ludowej Denis Puszylin

Głosowania mają odbyć się między 23 a 27 września. Analogiczną deklarację złożyli przedstawiciele prokremlowskich władz w Chersoniu i w obwodzie zaporoskim.

Reklama

Wszyscy oni zwrócili się do Władimira Putina o łaskawe przyjęcie do łona mateczki Rosji.

Te gwałtowne ruchy można interpretować jako chęć błyskawicznego usankcjonowania przez Rosję praw do zagarniętych terytoriów, tak by występować później z silniejszą kartą przetargową w ewentualnych negocjacjach pokojowych z Kijowem.

Putin z armatą przy głowie
AP/East News

Rosjanie tracą czas?

Rzecz w tym, że Kijów do negocjacji nie przystąpi. A na pewno nie zrobi tego pod dyktatem Putina, który będzie wymachiwał nic nieznaczącymi świstkami dokumentów uzyskanych w wyniku fikcyjnych referendów.

Reklama

Kijów wydaje się podchodzić ze spokojem do sytuacji.

Fikcyjne „referenda” niczego nie zmienią. Tak samo jak żadna hybrydowa „mobilizacja”. Rosja była i jest agresorem nielegalnie okupującym część ukraińskiej ziemi - napisał w mediach społecznościowych Dmytro Kułeba

Mniej dyplomatyczny od ukraińskiego ministra spraw zagranicznych jest szef administracji prezydenckiej Mychajło Podolak, który mówi wprost o tym, że żadne referendum nie powstrzyma trwającej deokupacji ziem prawnie należących do Ukrainy.

Myślą, że nielegalne „referendum” może powstrzymać HIMARS i Siły Zbrojne Ukrainy przed zniszczeniem okupantów na naszych ziemiach. Czy na pewno chcecie poświęcić czas potrzebny na zorganizowanie ucieczki na nowy spektakl? Spróbujcie… Będzie ciekawie - stwierdził Podolak
Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama