Putin, Macron
MIKHAIL KLIMENTYEV/AFP/East News

Rozmawianie z Putinem pomaga tylko jemu. Sankcje są spóźnione o 8 lat

Za dużo błędów popełnił Zachód wobec Rosji Władimira Putina, by móc zachować jakikolwiek margines na popełnienie kolejnych. Oczywiście, dziś NATO i UE są zjednoczone jak nigdy. Uderzają w Moskwę sankcjami i przekazują Ukrainie środki na podtrzymanie oporu. Nie brakuje jednak głosów, że politycy wolnego świata obudzili się zbyt późno i że dalej mają problem ze zrozumieniem powagi sytuacji, w jakiej znalazła się Europa.
Reklama

Rozmowy zachodnich przywódców z Władimirem Putinem powinny zostać wstrzymane do momentu, gdy Kreml nie spełni podstawowych warunków świadczących o tym, że zależy mu na deeskalacji konfliktu - twierdz premier Słowenii Janez Jansza. Przywódca Rosji traktuje bowiem każdy telefon z Pałacu Elizejskiego, czy jakiejkolwiek innej siedziby głowy wolnego państwa, jako pretekst do legitymizacji swojej zbrodniczej polityki.

Rozmowy z Putinem pomagają mu uwiarygodnić się w oczach społeczeństwa rosyjskiego i konsekwentnie ukrywać przed nim prawdę o wydarzeniach w Ukrainie. W ocenie słoweńskiego premiera nie ma obecnie realnych szans na prawdziwe negocjacje pokojowe. Zapytany w TVN24 o inicjatywę Emmanuela Macron, który regularnie wydzwania do Władimira Putina, po czym informuje opinię publiczną, że nic nie udało mu się wskórać, Janez Jansza odpowiedział:

Nie sądzę, aby to mogło pomóc. Może na początku była nadzieja, że coś uda się osiągnąć przez takie rozmowy. Natomiast teraz, kiedy agresja przeciwko Ukrainie trwa, to wydaje mi się, że był taki moment parę tygodni temu, kiedy wszyscy z Zachodu, zanim zadzwonili do Putina powinni byli zażądać przynajmniej zawieszenia broni

Premier Słowenii zwrócił również uwagę na to w jak odmienny sposób rozmowy Macron-Putin relacjonowały Pałac Elizejski i Kreml. W efekcie, Rosjanie otrzymują kolejną porcję propagandowej papki, która tylko utwierdza ich w przekonaniu, że Putin dokonuje rzeczy wielkich, które budzą uznanie w stolicach europejskich.

Reklama
putin i ławrow
ALEXEI NIKOLSKY/AFP/East News

Sankcje mogły powstrzymać tę wojnę

W wywiadzie dla niemieckiego "Bilda", znany z krytyki Władimira Putina, rosyjski ekonomista Siergiej Gurijew przyznał, że gdyby na Rosję nałożono w 2014 roku potężne sankcje obejmujące handel ropą i gazem, dziś Kreml nie miałby środków na prowadzenie wojny z Ukrainą. Poparcie dla projektu Nord Stream 2 mimo sprzeciwu krajów bałtyckich, utwierdziło Putina w przekonaniu, że Zachód nie potrafi reagować w sposób skonsolidowany.

Reklama

Gurijew twierdzi jednak, że obecnie każda presja ekonomiczna wywierana na rosyjskie zdolności do handlu surowcami energetycznymi jest niezwykle istotna i mocno ogranicza możliwości finansowania wojny przez Kreml. "Szacuje się, że 500 milionów euro dziennie, które Putin otrzymuje z eksportu energii do Europy, jest dla niego głównym źródłem finansowania wojny" - mówi cytowany przez PAP ekonomista i dodaje:

Nigdy nie pracowałem w rosyjskim rządzie, ale brałem udział w spotkaniach z Putinem. Wiem, że teraz nic nie zmieni jego intencji. Ale Zachód może zniszczyć jego zdolność do realizacji planów. Dlatego tak ważne jest uzbrojenie ukraińskiego wojska. I dlatego embargo na ropę i gaz jest tak istotne
Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama