Scholz, Macron i Draghi próbowali zakulisowo "wybadać" Zełenskiego
Kulisy wizyty w Kijowie
W ubiegły czwartek usłyszeliśmy z ust przywódców zachodnich wiele wspaniałych słów o "staniu murem za Ukrainą", o konieczności tego, by Ukraińcy mieli prawo do samostanowienia o własnym kraju. Po spotkaniu, nagranie umieścił w sieci Wołodymyr Zełenski, który podziękował za te deklaracje. Wiemy już jednak, że to, co mówiono oficjalnie różniło się od dyskusji prowadzonej zakulisowo.
Wiceszef polskiego MSZ Marcin Przydacz zdradza, że w czasie spotkania w Kijowie pojawił się temat "konieczności podjęcia dialogu z Rosją". Według wiceministra, wizyta w Ukrainie miała dwa główne cele dla polityków z Zachodu, w tym potwierdzenie gotowości przyznania Ukrainie statusu kandydata do Unii Europejskiej. Był też cel niejawny:
Mamy niestety także informacje, że pojawiły się tam sprawy dotyczące konieczności podjęcia dialogu z Rosją, jakichś koncesji i ustępstw - mówił Przydacz w RMF FM
Próba wyczucia nastrojów ukraińskich i stanowisko Polski
Marcin Przydacz nie chciał ujawniać źródeł, z których pochodzą jego informacje. Faktem jest, że i Scholz i Macron wielokrotnie mówili publicznie o konieczności podjęcia dialogu z Władimirem Putinem. Publicznie jednak obaj przywódcy Francji i Niemiec wyrazili klarowną deklarację, że Ukraina będzie sama decydować o czasie i przebiegu rozmów z Rosją.
Przydacz sugeruje, że w tle odbywają się rozmowy, które mają przekonać lub zmusić Zełenskiego do ustępstw.
Inne jest stanowisko Polski, której rząd uważa, że Ukrainę należy wspierać politycznie i militarnie. To właśnie zakulisowe rozgrywki Emmanuela Macron, Olafa Scholza i Mario Draghiego miały być głównym powodem, dla którego w Kijowie nie pojawił się żaden przedstawiciel Warszawy.
To jest ten element, który powodował, że ani pan premier Morawiecki, ani pan prezydent Duda nie planowali udziału akurat w tym formacie wizyty w Kijowie, nie chcą afirmować takich działań zmuszających Ukrainę do przedwczesnych rokowań - tłumaczył Przydacz