Strzelanina w nowojorskim metrze. 13 rannych
Dziś o 8.30 na stacji metra w nowojorskim Brooklynie rozległy się strzały. Tłum ludzi jadących do pracy i szkół wpadł w panikę. Sytuacja była trudna do opanowania a informacje dochodzące z miasta niespójne. Policja Nowego Jorku podaje, że do metra początkowo wezwano ją w związku z alarmem pożarowym. Dopiero, gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce okazało się, że postrzelonych zostało pięć osób. Stopniowo znajdowano kolejnych rannych, których liczba wzrosła do 13. Na miejscu, przedstawiciele NYPD znaleźli zużyte granaty dymne. W ogólnym chaosie policjanci wzięli je początkowo za niezdetonowane ładunki wybuchowe.
Sprawca na wolności
Nagranie pokazuje wybuch paniki i ucieczkę pasażerów metra na miejscu, gdzie użyto gazu i oddano strzały. Potwierdzono, że padły one wewnątrz pociągu, w czasie jazdy
"New York Daily News" cytuje świadka, który podał, że sprawca wrzucił do jednego z wagonów granat dymny i otworzył ogień do pasażerów. Policja poszukuje napastnika, który - jak wynika ze wstępnych ustaleń - oddał osiem strzałów. Miał być ubrany w kamizelkę odblaskową i ciemnoniebieski strój przypominający te noszone przez pracowników firm transportowych. Na twarzy nosił maskę gazową.
Osiem rannych osób przebywa obecnie w szpitalu na Booklynie. Część z nich ma rany postrzałowe, inne zostały zatrute oparami gazu. Wszyscy znajdują się w stanie stabilnym. O sytuacji na bieżąco informowany jest prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden.
Nowy Jork boryka się z poważnym problemem przestępczości, która często sięga po broń palną. Według statystyk nowojorskiej policji z 3 kwietnia, liczba ataków z użyciem broni palnej w tym roku wzrosła w stosunku do zeszłego z 260 do 296.