Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przemawiający przy mikrofonie
JOHN THYS/AFP/East News

Szczyt NATO w Madrycie. Co to oznacza dla Polski?

Tym razem nie będziemy mieli do czynienia ze zwykłym spotkaniem przedstawicieli krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego. Szczyt w Madrycie może być najważniejszym tego rodzaju spotkaniem w historii NATO. Zapaść mają decyzje o fundamentalnym znaczeniu dla światowego bezpieczeństwa. Polska będzie z dużą uwagą obserwować, wydarzenia w Hiszpanii. Wiele może się zmienić w kwestii traktowania "wschodniej flanki".
Reklama

Rosja oficjalnym przeciwnikiem NATO

Od kilku tygodni władze Sojuszu Północnoatlantyckiego mówią wprost, że w Madrycie dojdzie do przewartościowania celów i struktur organizacji. Wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę stało się jasne, że Moskwa nie może być już postrzegana w kategoriach "partnera", ale postawiła się w roli naczelnego zagrożenia dla krajów wolnego świata. To ma być główny przekaz, który usłyszmy między 28 i 30 czerwca. Rosja zostanie uznana za "przeciwnika".

To oznacza gruntowne reformy zastałej już nieco struktury organizacyjnej Paktu Północnoatlantyckiego. Szef NATO zapowiedział w poniedziałek znaczne zwiększenie wydatków na zbrojenia. "Będziemy musieli więcej zainwestować" - przyznaje bez ogródek Jens Stoltenberg podkreślając równocześnie, że Sojusz systematycznie inwestuje w rozwój armii. Celem ma być jednak osiągnięcie poziomu 2 proc. PKB w wydatkach na zbrojenia dla każdego z krajów członkowskich.

Reklama

NATO ma zwiększyć swoje zdolności do błyskawicznej odpowiedzi na zagrożenie. A Stoltenberg wyraźnie wskazuje, że może ono nadejść z Rosji.

Oczekuję, że sojusznicy wyraźnie oświadczą, że Rosja stanowi bezpośrednie zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa, dla naszych wartości, dla ładu międzynarodowego opartego na zasadach. Przekształcimy siły reagowania NATO i zwiększymy liczbę naszych sił wysokiej gotowości do znacznie ponad 300 tysięcy - mówił w poniedziałek szef NATO
wojsko USA w czasie ćwiczeń poligonowych
Jakub Kaminski/East News

Co to oznacza dla Polski?

Tak zwana "wschodnia flanka" NATO przestała być w dobie ostatnich wydarzeń w Ukrainie, jedynie pustym terminem i punktem zapalnym w relacjach Zachodu z Kremlem.

Reklama

Stała się kluczową kwestią dla bezpieczeństwa europejskiego.

Wschodnia flanka, to między innymi my - Polska. Obecność wojsk NATO na naszym terenie była tematem sporów między Moskwą i Waszyngtonem od momentu naszej akcesji w 1999 roku. Dzisiejsza sytuacja oznacza, że zwiększenie sojuszniczego kontyngentu w Polsce jest po prostu koniecznością.

Mamy konflikt na naszych granicach. Nie jest to konflikt NATO z którymś sąsiadów, ale jest to konflikt zbrojny, a ponieważ Sojusz ma charakter obronno-polityczny, konflikt jest w centrum zainteresowania NATO. Jeśli nowa koncepcja strategiczna Sojuszu określi Rosję jako przeciwnika, naturalną konsekwencją będzie stała obecność sojuszniczych wojsk w naszym regionie - tłumaczy dla PAP były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Mieczysław Cieniuch
Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama