Dymy nad sztabem Floty Czarnomorskiej. Rosjanie będą musieli wycofać część sił na Krym
Zniszczono sztab Floty Czarnomorskiej
Coś złego dzieje się z rosyjską obroną przeciwlotniczą, rosyjskimi systemami wykrywania zagrożeń i zdolnościami rosyjskich wojskowych do zapobiegania katastrofom. Mówiąc w skrócie - nie funkcjonują.
Do tej pory niewyjaśnione pozostają okoliczności eksplozji na lotnisku wojskowym Saki koło Nowofedoriwki, gdzie zniszczeniu uległa cała baza wojskowa, 8-9 samolotów lotnictwa Floty Czarnomorskiej i okoliczne parkingi. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, wszystko poszło z dymem, gdy w oddalonych od siebie kilku magazynach amunicji doszło do równoczesnych eksplozji.
Tym razem wiadomo, co spowodowało, że kłęby dymu uniosły się nad sztabem Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Dron bojowy - prawdopodobnie typu "kamikaze" (ukraińskie wojsko używa ich często i z dużym powodzeniem) - spadł na dach budynku nie niepokojony przez obronę.
Według relacji wojskowych, gdy maszyna już uderzyła w cel, wówczas użyto wobec niej broni palnej...
Na Krymie nie jest bezpiecznie - Rosja musi reagować
W sobotę wybuchy słyszano nie tylko w Sewastopolu, ale również w dwóch innych miastach półwyspu - Eupatorii i Bachczysaraju. Rosyjskie wojsko zapewnia, że w obu tych przypadkach obrona przeciwlotnicza zadziałała prawidłowo.
Co nie znaczy, że wszystko jest w porządku. Władimir Putin podobno bardzo przeżył atak na bazę Floty Czarnomorskiej i chyba tak było faktycznie, skoro poleciała głowa - tylko w przenośni - głównodowodzącego admirała.
Ukraińcy nie pozwalają jednak zapomnieć o sobie okupantom Krymu i nękają ich wszelkimi możliwymi sposobami.
Amerykański Instytut Badań nad Wojną przewiduje, że niestabilna sytuacja na półwyspie może zmusić Kreml do wycofania części sił z frontu. Zapewnienie bezpieczeństwa kluczowym, strategicznym punktom operacyjnym na Krymie jest absolutnym priorytetem Moskwy. Na miejscu w trybie "wysokiego alertu" działają służby wywiadowcze z FSB na czele, jest też Gwardia Narodowa. Ale mieszkańcy półwyspu i coraz częściej jego władze zaczynają domagać się skuteczniejszej ochrony.
Rosyjscy urzędnicy okupacyjni na Krymie zapewne rozważają wzmocnienie bezpieczeństwa na półwyspie po atakach na rosyjską infrastrukturę wojskową, a takie posunięcia mogą odciągnąć rosyjskie służby bezpieczeństwa od linii frontu - komentuje ISW