żołnierze w czołgu
YASUYOSHI CHIBA/AFP/East News

To będzie wojna na miesiące, być może na lata. Chociaż obie strony twierdzą inaczej

Przejdź do galerii zdjęć
Rosyjska ofensywa na wschodzie Ukrainy została powstrzymana. Niepowodzenia pod miastem Izium w obwodzie charkowskim, zmuszą rosyjskich dowódców do przegrupowania sił. Ukraińcy starają się wykorzystać ten moment i atakować wycofujące się wojska okupanta. To może być jednak pułapka. Analitycy twierdzą, że wojna będzie trwać. Długo. I to wbrew zapowiedziom Ukraińców i Rosjan.
Reklama

Ambasador Ukrainy w Polsce: wojna skończy się szybko

Kilka dni temu sztab Sił Zbrojnych Ukrainy zadeklarował, że armia rusza z poważną ofensywą na wschodzie kraju. Przekaz idący z Kijowa jest jasny: mamy nowy sprzęt, jesteśmy lepiej zorganizowani niż okupant i zmierzamy po zwycięstwo.

Dokładnie takie stanowisko przedstawił ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca, który był gościem TVN24. Ambasador nie ma wątpliwości: ukraińscy żołnierze nie spoczną, dopóki nie odzyskają wszystkich ziem zagarniętych przez Rosjan - łącznie z zaanektowanym w 2014 roku Krymem. Deszczyca upatruje szansy w słabnącym morale przeciwnika:

Rosja nie ma już tego ducha. Nawet wystąpienia Putina nie mają już takiego patriotyzmu. Widzę, ze wojsko nie jest zmotywowane. Jeżeli więc wojsko nie jest zmotywowane, jeżeli coraz więcej mówi się w Rosji, że ta wojna nie miała sensu, to nasze zwycięstwo jest coraz bliżej - mówił ambasador Ukrainy w "Kropce nad i"

Dyplomata kategorycznie odrzuca możliwość jakichkolwiek kompromisów i odstąpienia Moskwie części ukraińskiego terytorium w zamian za pokój. Na pytanie, kiedy zakończy się wojna, Andrij Deszczyca odpowiedział: szybko.

Rosjanie mogą stosować swoją sprawdzoną strategię

Niezależni eksperci zgadzają się z oceną ukraińskiego ambasadora w jednej kwestii. Wiele wskazuje na to, że morale w rosyjskiej armii faktycznie jest bliskie dna. Brak postępów kampanii i potężne straty w ludziach i sprzęcie, powodują, że żołnierze nieprzychylnie patrzą na decyzje swoich dowódców i przestają im ufać. Rosjanie nie czynią znaczących postępów - ogłaszają analitycy z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną.

Reklama

Przegrali batalie pod miastem Izium i muszą teraz uzupełnić braki w sprzęcie i personelu, by w ogóle myśleć o ponownym uderzeniu w tych rejonach.

czołg rosyjski
HANDOUT/AFP/East News

Z drugiej strony, manewr polegający na wycofywaniu części wojsk z linii frontu wcale nie musi oznaczać kapitulacji. Rosjanie mogą chcieć okopać się na swoich pozycjach i trwać tam, odpierając ataki Ukraińców, którzy poczują, że to ich moment. Obrona pochłania znacznie mniej zasobów niż atak.

Reklama

Możliwe, że Władimir Putin i jego generałowie chcą wciągnąć armię przeciwnika w długi konflikt pozycyjny, licząc na to, że Zachód zacznie się w końcu niecierpliwić. A to może grozić Kijowowi wstrzymaniem dostaw broni - na co Kreml z pewnością liczy.

Mam wrażenie, że dochodzimy do momentu, w którym ta wojna ma trwać - jak Bałkany w latach 90. Pas wschodni i południowy ma być regionem niepokoju i destabilizacji. Jestem pesymistyczny co do losów wschodniego pasa Ukrainy - będzie to region smutku i zniszczeń, nie do odbudowy w ciągu kilku lat - komentował w TOK FM generał Jarosław Stróżyk

Wiele wskazuje na to, że Rosjanie mogą chcieć zastosować tę samą strategię, która już kilkukrotnie dawała im finalne zwycięstwo: wycofać się, po to by zyskać przewagę.

Reklama
Zobacz galerię zdjęć: Ukraina przed i po rosyjskim ataku 2022. Szokujące zdjęcia!
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama