Naddniestrze
CHRISTOPHE ARCHAMBAULT/AFP/East News

Ukraina patrzy na południe. Możliwy atak z Naddniestrza

Przejdź do galerii zdjęć
Z coraz większym niepokojem władze Ukrainy obserwują sytuację na południowej granicy swojego kraju. W Naddniestrzu, to najprawdopodobniej Rosjanie przeprowadzili operacje "pod fałszywą flagą" i wiele wskazuje na to, że szykują się do wciągnięcia Mołdawii w konflikt, albo próby poważnej destabilizacji regionu.
Reklama

Seria ataków w Naddniestrzu

Jeden z ważniejszych rosyjskich generałów przyznał niedawno, że celem Rosji jest zajęcie południa Ukrainy, tak by można było utworzyć kontrolowany korytarz do Naddniestrza. Wygląda na to, że Rosjanie nie czekają i już wdrożyli pewne plany, które mają przygotować grunt pod zdestabilizowanie południa Ukrainy.

W ciągu ostatnich dni w separatystycznej republice Naddniestrza doszło do kilku incydentów. Ostrzelano z granatników budynek ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu, a także wysadzono w jednej z okolicznych wiosek anteny radiowe, które nadawały rosyjskie programy. Nikt nie przyznał się do zamachów, jednak Rosjanie natychmiast oskarżyli o ataki stronę ukraińską.

Władze Naddniestrza z początku nie chciały obarczać winą za ataki żadnego konkretnego kraju, ale cytowany przez Rzeczpospolitą analityk z tyraspolskiego centrum przyznaje, że:

Armia ukraińska nie ma na swym uzbrojeniu takich granatników. Ma je wiele innych państw, w tym Rosja. Można tylko zgadywać, czy Ukraińcy mogli je zdobyć

Później narracja władz samozwańczej republiki uległa zmianie. W środę Tyraspol oskarżył Kijów o ostrzelanie magazynów w wiosce Kołbasna. Drony, które prowadziły ostrzał miały nadlecieć z terenu Ukrainy.

Rosjanie szukają pretekstu

Mołdawia stanowiła część Związku Radzieckiego. Do tej pory, w Naddniestrzu znajduje się magazyn sowieckiej amunicji, którego strzegą rosyjscy żołnierze.

Reklama

W republice stacjonują siły rosyjskie liczące 1,5 tysiąca personelu. To idealny przyczółek do prowadzenia działań dywersyjnych, które mogłyby destabilizować nie tylko sytuację na południu Ukrainy, ale również w Rumunii.

rosyjskie pojazdy opancerzone
EyePress News / EyePress via AFP/AFP/East News

Analitycy z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną są przekonani, że za ostatnimi wydarzeniami w Naddniestrzu stoją Rosjanie.

Dwa bataliony piechoty zmotoryzowanej, które Rosja nielegalnie utrzymuje w Naddniestrzu od końca zimnej wojny, nie wystarczą zapewne do przeprowadzenia groźnego ataku na Odessę, a Rosjanie nie będą raczej w stanie ich na tyle wzmocnić. Mogą jednak stanowić wsparcie ograniczonych ataków okolic Odessy, siejąc panikę i wywierając korzystny dla Rosjan efekt psychologiczny - piszą w raporcie analitycy z ISW

Cele Kremla mogą być jednak bardziej złożone. Jeśli inwazja na Ukrainę zaczęłaby przebiegać po myśli Rosjan, mogliby oni zacząć patrzeć bardziej łakomym wzrokiem w kierunku samej Mołdawii. To zmusiłoby NATO do reakcji, a Władimir Putin dobrze czuje się w warunkach konfrontacyjnych. Ukraina będzie bacznie obserwowała sytuację na południu. Teraz atak może nadejść również stamtąd.

Reklama
Zobacz galerię zdjęć: Piękne Ukrainki walczą przeciwko Rosji. Zobaczcie zdjęcia!
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama