Ukraińska kontrofensywa: "Nie mamy konkretnych celów. Idziemy do przodu, tak długo jak się da"
Rosjanie twierdzą, że kontrolują sytuację
Ale to nieprawda. Mapy nie kłamią, zdjęcia satelitarne nie kłamią, flagi ukraińskie zatknięte w kolejnych miastach - nie kłamią. Kreml uspokaja swoich obywateli, że to co cały świat obserwuje od Charkowa po Donieck, to "kontrolowane wycofanie się", by wciągnąć przeciwnika w pułapkę. W mediach propagandowych pojawiają się komunikaty o ogromnych stratach zadawanych Ukraińcom. Tylko w ciągu ostatniej doby zginąć miało 2 tysiące żołnierzy wroga - informują Rosjanie.
Analitycy wojskowi próbują na te "rewelacje Kremla" gryźć się w język i nie śmiać się zbyt głośno. Instytut Badań nad Wojną (ISW) punktuje, że nie da się zaobserwować żadnego "kontrolowanego odwrotu", ale zupełnie niekontrolowaną ucieczkę Rosjan z południowo-wschodniej części obwodu charkowskiego.
Rosyjscy żołnierze próbują przedostać się do granicy. Często uciekają na piechotę, porzucając sprzęt i amunicję. Pojawiają się również informacje o gigantycznych kolejkach na przejściach granicznych i niewpuszczaniu ludności rosyjskojęzycznej do samej Rosji.
Siły ukraińskie przebiły się w niektórych miejscach nawet na 70 kilometrów w głąb rosyjskich linii i przejęły ponad 3 tys. kilometrów kwadratowych terytorium w ciągu ostatnich pięciu dni od 6 września – to więcej terytorium niż siły rosyjskie zajęły we wszystkich swoich operacjach od kwietnia - napisało ISW w swoim raporcie
Ukraińcy się nie zatrzymują
Doszło do sytuacji, w której więcej i szybciej dowiadujemy się o sukcesach armii ukraińskiej z mediów zachodnich niż u źródła.
Władze w Kijowie są spokojne i opanowane. Nie zamierzają dzielić skóry na niedźwiedziu i ogłaszać zwycięstwa. W rezultacie otrzymujemy w większości lakoniczne komunikaty o kolejnych wyzwolonych miastach, czasem okraszone nagraniami pokazującymi miejscową ludność cieszącą się na widok swoich żołnierzy.
Portal Biełsatu Vot-Tak przeprowadził rozmowę z ukraińskim snajperem biorącym udział w kontrofensywie.
Żołnierz zdradza, że przygotowania do kampanii trwały od dwóch miesięcy. Dzięki temu wojsko dokładnie wie co ma robić, a to skutkuje niebywałą skutecznością na polu walki. Według słów anonimowego żołnierza, zajęcie Bałakliji zajęło ukraińskim siłom... 17 minut. Z drugiej strony wojskowy twierdzi, że przed siłami Kijowa nie postawiono ani wyraźnych celów ani ram czasowych.
Nie postawiono nam ram czasowych ani wskazano konkretnych miast. Będziemy iść do przodu – jak długo się da. Jeżeli zrozumiemy, że natrafiliśmy na poważny opór i nie będzie możliwości dalszego poruszania się, wzmocnimy tyły, przegrupujemy się i ruszymy dalej. Entuzjazm wojska jest bezprecedensowy. Najważniejsze by było wsparcie w postaci sprzętu i sprzętu - mówił żołnierz dla Vot-Tak