Wszystko, co widzimy jest iluzją. Wojna w Ukrainie przebiega zupełnie inaczej (Opinia)
Regularne starcia czołgów
Oglądając filmy i zdjęcia z wojny w Ukrainie, można odnieść wrażenia, że jest tu używana mała ilość ciężkiego wojska i w większości dochodzi do wymiany ognia pomiędzy lekkimi oddziałami piechoty. Nic bardziej mylnego. Wojna w Ukrainie to regularne starcia ciężkiego zmechanizowanego sprzętu. To, co widzimy na filmikach udostępnianych przez żołnierzy to tylko ułamek prawdy, świetny element wojskowego PR. Na udostępnianych filmikach nie zobaczymy nacierających czołgów, bo żołnierzom przed bitwami zabierane są telefony komórkowe, a do samych starć dochodzi najczęściej tam, gdzie nie ma cywilów.
Jak słusznie zauważa Marek Meissner (analityk danych naukowych, dziennikarz ekonomiczny i analityk bezpieczeństwa IT, były pilot GA), gigantyczną "robotę" na froncie robią ukraińskie brygady pancerne i zmotoryzowane, wojska łączności i ukraińskie myśliwce, a także broń zachodu, która działa z doskonałym skutkiem.
Widzimy tylko fragmenty rzeczywistości
To, co jest udostępniane w mediach, jest w dużej mierze sterowane przez doskonale działający wywiad ukraiński. Dzięki takim działaniom wróg jest zdezorientowany, gdy zobaczy dobrze funkcjonującą artylerie i ukraińskie samoloty, których "przecież miało nie być".
Niedocenianie przeciwnika stwarza realną przewagę na froncie wojennym.
Wojna XXI wieku to nie tylko starcia wrogich sobie wojsk. Wojna XXI wieku, to przede wszystkim wojna informacyjna.
Zawsze więc na początku starć zbrojnych widzimy wielką mgłę wojny, z której wyłaniają się fragmenty różnych obrazów, których jednak nie można ocenić i wyciągnąć wniosków, dopóki nie pozna się całej rzeczywistości. Ta będzie znana dopiero wtedy, gdy działania wojenne się zakończą.