Zełenski zarządza ewakuację Donbasu. To trauma dla tysięcy ludzi
Zełenski wzywa do ewakuacji z Donbasu
W nocnym przemówieniu prezydent Ukrainy zaapelował do pozostających w obwodzie donieckim cywilów o porzucenie swoich domów i natychmiastowy wyjazd w bardziej bezpieczne rejony kraju.
W Donbasie są setki tysięcy ludzi, dziesiątki tysięcy dzieci, wielu odmawia wyjazdu. Ale to naprawdę trzeba zrobić, ta decyzja i tak będzie musiała zostać podjęta, uwierzcie mi. Im więcej ludzi opuści obwód doniecki, tym mniej ludzi zdoła zabić armia rosyjska - tłumaczył Wołodymyr Zełenski
Chodzi ratowanie ludzkich istnień zagrożonych bezpośrednią konfrontacją z bezwzględnym najeźdźcą, ale także o uniknięcie kolejnych ofiar polityki Kremla polegającej na przesiedlaniu ludności ukraińskiej w głąb Rosji.
Wołodymyr Zełenski zapowiedział pełne wsparcie dla mieszkańców. Zadeklarował pomoc logistyczną i finansową: "Nie jesteśmy Rosją, dlatego ludzkie życie jest dla nas ważne" - mówił prezydent.
Opuszczenie domów to konieczność
Kontrolowane przez Kijów terytorium w Donbasie nie dość, że poddawane jest presji militarnej ze strony wojsk Władimira Putina, to jeszcze zostało odcięte od dostaw gazu - zniszczono bowiem główny gazociąg transportujący tam surowiec. To oznacza, że mieszkańcy w liczbie około 200 tysięcy (w tym ponad 40 tysięcy dzieci) zostało narażonych na spędzenie zimy bez możliwości ogrzewania.
W związku z zagrożeniami, rząd Ukrainy podjął decyzję o wprowadzeniu obowiązku ewakuacji.
To ogromna trauma dla ludzi żyjących w Donbasie, ale też tragiczna konieczność w zaistniałej sytuacji - tłumaczy Iryna Wereszczuk, wicepremier i minister ds. reintegracji i tymczasowo okupowanych terytoriów Ukrainy.
Wielu z nich oczekiwało, że wojna zakończy się szybko. Mieszkańcy Donbasu przywykli niestety do trwającej już osiem lat wojny. Ludzie nie chcą zostawiać domów, inni mówią, że muszą opiekować się chorymi rodzicami, psami czy kotami, towarzyszy im też silny strach przed nieznanym - tłumaczy Wereszczuk w PAP
Wicepremier dodaje, że gdy na te tereny wejdą Rosjanie, będzie już za późno. Okupant wielokrotnie udowadniał, że jakakolwiek współpraca z nim pod kątem ewakuacji zagrożonych cywilów, jest nie tylko niemożliwa, ale staje się pretekstem do kolejnych szantaży.